niedziela, 30 lipca 2017

25♥


"And now your song is on repeat
And I’m dancin' on to your heartbeat
And when you’re gone, I feel incomplete
So if you want the truth...
I just wanna be part of your symphony
Will you hold me tight and not let go?
Symphony
Like a love song on the radio

Will you hold me tight and not let go?" *


~Jasmin 

Był piękny, październikowy poranek. Siedziałam w salonie Marco i piłam herbatę. Piłkarz wyszedł na małe zakupy, ponieważ miałam ogromną ochotę na lody kawowe i kwaśne żelki. Marco, jako kochany chłopak zechciał spełnić moją zachciankę. Tak, jesteśmy razem. Nie jest to oficjalne. Wiedzą tylko nasi najbliżsi przyjaciele, rodzice i siostry Marco.  Nie chcemy tego rozgłaszać. To naprawdę może wydawać się dziwne, przecież jestem w ciąży z Mario i tak nagle jestem z Marco? To ja będę postawiona w złym świetle. Nie chcę tego, boje się, że nie zniosłabym tej krytyki. Jednak w głębi wiedziałam, że ludzie zaczynają się domyślać relacji, która łączy mnie ze starszym piłkarzem.

 W każdym razie do ślubu i wesela Robina i Flo został niecały miesiąc. Przyszli państwo Kaul za tydzień jadą do Florencji, gdzie znajduje się rodzinny dom (swoją drogą nie należący do najmniejszych) Coletti'ch. Chcą wszystkiego dopilnować. Z tego co mówiła mi moja przyjaciółka, wesele odbędzie się właśnie w posiadłości a ślub w miejscowym kościele. Bardzo się cieszę z tego, że moi przyjaciele zaczęli układać sobie życie. Nigdy, naprawdę nigdy, nie pomyślałabym, że Robin i Flora będą brać ślub, będą chcieli założyć rodzinę. Oboje to dusze towarzystwa, żadne z nich nie chciało się ustatkować a tu proszę!

Westchnęłam i poprawiłam się na siedzeniu. Mały rozpoczął swoją dzienną dawkę kopniaków, więc żadna pozycja nie była mi na rękę. Mimo solidnego kopniaka, który wycelowany był w żebro nie mogłam powstrzymać uśmiechu. Mały Wiliam rozwijał się prawidłowo, zostały niecałe dwa miesiące aż mały będzie razem z nami. Jedyną komplikacją była moja trudna relacja z Mario. Nie chciałam go po tym wszystkim widywać, jednak musiałam. Mimo, że chłopak mnie skrzywdził, to nie chciałam go pozbawiać tego małego cudu, jakim jest Will.

-Wróciłem!-trzaśnięcie drzwiami i wesoły głos Marco wyrwały mnie z letargu.
-Pada?-zapytałam widząc mokre włosy mojego chłopaka.
-Zaczyna-uśmiechnął się, po czym pocałował mnie w czoło i podał reklamówkę z moimi słodkościami.
-Dziękuję, kochany jesteś- od razu dorwałam się do lodów.
-Jakbym nie wiedział-roześmiał się i opadł na kanapę, tuż obok mnie. Chciał mi zabrać żelka ale pacnęłam go w dłoń.
-Odwieziesz mnie do domu? Obiecałam mamie, że spędzę z nią ten weekend, wiesz tata leci do Alesund, musi podpisać jakieś papiery.
-Jasne, mam nadzieję, że będę mógł później wpaść-puścił mi oczko.
-Wiesz, nie, nie będziesz mógł-powiedziałam sarkastycznie i odłożyłam puste opakowanie po lodach.
Skrzywiłam się nieznacznie czując naprawdę mocnego kopniaka.
-Kopie?- Marco spojrzał na mój brzuch.
-Jak cholera- przyznałam.
-Mogę zobaczyć?-zapytał niepewnie.
-Wiesz, że nie musisz pytać-podwinęłam koszulkę i delikatnie postukałam w brzuch.
-Niesamowite, nigdy nie znudzi mi się ten widok.- uśmiechnął się i pocałował mój brzuch- Nie możemy się Ciebie doczekać Mały, mam nadzieję, że ty też już nie możesz się doczekać aż będziesz z nami.
Uśmiechnęłam się szeroko słysząc słowa mojego chłopaka. Blondyn już kochał Wiliama, jakby był jego synem. Bardzo mnie to cieszyło, wiedziałam, że chłopak ma wielkie serce.


Około godziny szesnastej byłam już w domu. Marco za namową mojej mami wypił z nami herbatę i pojechał odwieźć mojego tatę na lotnisko. Ja i moja mama usiadłyśmy na werandzie. Ubrane w ciepłe płaszcze i przykryte kocem rozkoszowałyśmy się ładnym popołudniem. Weranda wychodziła na ulicę i widać z niej było dom, w którym mieszkali rodzice mojego byłego chłopaka. Ledwo zdążyłam o nim pomyśleć a jego samochód wjechał na podjazd jego rodzinnego domu. Wysiadł z niego razem z NIĄ. Całą sobą nienawidziłam tej dziewczyny.
 Przed dom wyszła mama Mario. Myślałam, że idzie przywitać syna i Alexę, jednak kobieta wyminęła ich bez słowa i ruszyła w kierunku naszego domu. Spojrzałam pytającym wzrokiem na mamę, jednak ona tylko wzruszyła ramionami. Sama nie miała pojęcia o co chodzi. Mario i Alexa stali i patrzyli na poczynania Andrei. 
Kobieta na nasz widok uśmiechnęła się szeroko. Oczywiście odpowiedziałam jej tym samym i wstałam z huśtawki. Zeszłam brązowymi schodkami aby uściskać kobietę, jednak nie dane mi było do niej podjeść. Jak już mówiłam Mały ma dziś dzień kopniaków. Otrzymałam kolejnego, silniejszego niż wszystkie i zgięłam się w pół. Słyszałam spanikowane kobiety. 
-Spoko, tylko kopie-zaśmiałam się podnosząc głowę do góry. Położyłam rękę na brzuchu i delikatnie go pogłaskałam.
-Ale nas wystraszyłaś- moja mama westchnęła i teatralnie złapała się za serce. Mama Mario jej przytaknęła.
-Wpraszam się do Was na herbatę- Andrea sposępniała- Nie mam zamiaru oglądać tej dziewczyny w moim domu.
Moja mama pokiwała głową i pod rękę z kobietą  weszła do domu, był to znak, że chcą porozmawiać na osobności. Spojrzałam na dom przede mną, Mario i jego nowa dziewczyna nadal tam stali i patrzyli na mnie. Westchnęłam i już miałam wrócić na werandę ale zobaczyłam samochód Marco. Szeroki uśmiech wpłynął na moją twarz, kiedy chłopak podszedł do mnie i mocno przytulił.
-A ten co tak stoi?-wskazał delikatnie głową na Mario- I na dodatek z nią.
-Nie wiem, Chodźmy, muszę usiąść.
-Mam coś dla Ciebie-zza pleców wyciągnął mały kartonik.
-Oświadczasz mi się-zażartowałam biorąc do ręki granatowe pudełeczko.
-Chciałbyś- w jego oczach tańczyły wesołe ogniki.
Pokręciłam rozbawiona głową i otworzyłam pudełeczko. Był w nim przepiękny łańcuszek. Urzekło mnie w nim to, że był niemal identyczny jak ten, który dostałam od Sebastiana kilka dni przed jego śmiercią. Zgubiłam go uciekając przed spojrzeniami ludzi, w dniu ślubu z Mario. 
-Marco jak?-po moich policzkach spłynęły łzy.
-Tajemnica- uśmiechnął się i zaprowadził mnie do domu. 



_________________________________________________________________________________

CZASAMI SAMA SIEBIE ZADZIWIAM...
Powinnam zostać informatykiem hahaha xd 
Nie no, nie naprawiłam laptopa ale przywróciłam do życia internet w starym komputerze stacjonarnym.
Więc łapcie rozdział ♥♥
Kocham Was bardzo i dziękuję z całego serca tym, który nadal tu są i czekają na rozdziały.
Jesteście moimi serduszkami ♥♥
* - Clean Bandit - Symphony feat. Zara Larsson

sobota, 15 lipca 2017

Informacja

Pewnie zastanawacie się czemu od dłuższego czasu nie ma nowego posta.
Powiem tyle, że tym razem to nie moja wina 😂😂😂
Mój laptop odmówił posłuszeństwa,pękł w nim ekran.
Także obiecuję, że jak tyko go naprawię to pojawi się rozdział ❤
Wasza J

poniedziałek, 22 maja 2017

24♥

"She's an angel 
Only angel
She's an angel
My only angel" *

~Jasmin~



Moi rodzice na wieść o tym, że będą mieli wnuka oszaleli. Szczególnie mój tata, który chodził dumny jak paw i wszystkim w okół chwalił się, że gdy mały Will podrośnie ten nauczy go łowić ryby i będzie go cały czas rozpieszczać. Z moją mamą było podobnie, tylko ona wpadła w zakupowy szał i przez internet zaczęła zamawiać wszystkie meble (łaskawie się ze mną skonsultowała), ubranka, pieluszki, butelki i inne akcesoria. Na całe szczęście wybór wózka, nosidełka i spacerówki pozostawiła mi. No i tu też trochę nie mogłam się wykazać bo pewnego dnia, kiedy miałam iść na mały spacer z Florą przed moimi drzwiami stał MARIO. Byłam w lekkim szoku, nie spodziewałam się go tutaj. Nie rozmawialiśmy odkąd odkryłam jego zdradę.

-Co ty tu robisz?-zapytałam sucho i odruchowo położyłam dłoń na brzuchu.
-Jasmin, chciałem porozmawiać o naszym dziecku- spojrzałam na jego zmęczoną twarz, w jego oczach widziałam poczucie winy i skruchę.
-Dobrze- nie byłam bez serca, wiedziałam o tym, że Mario marzył o dziecku. Nawet jeśli dla mnie to oznaczało bolesne wspomnienia mały Will powinien wiedzieć kto jest jego ojcem, powinien mieć z nim kontakt.
-Naprawdę?-był w lekkim szoku.
-Tak Mario, chyba nie myślałeś, że pozwolę aby nasz syn nie wiedział o Tobie- otworzyłam szerzej drzwi dając mu znak, żeby wszedł do środka.
-A więc to chłopiec?- uśmiechnął się promiennie i usiadł przy kuchennej wyspie.
-Tak. William Sebastian- nalałam nam po szklance wody.
-Ładnie-spojrzał mi w oczy- Zawsze mówiłaś, że nazwiesz tak syna.
Nic nie odpowiedziałam tylko pokiwałam głową i spojrzałam na spadające w ogrodzie liście.
-Będę płacił alimenty, chciałbym też co weekend lub dwa zabierać go do siebie. Nie wiedziałem, czy to chłopczyk, czy dziewczyna ale zamówiłem wózek- przysunął mi telefon gdzie było zdjęcie.
-Łady - uśmiechnęłam się słabo- Nie musiałeś.
-Musiałem. Otworzyłem też konto oszczędnościowe, będę tam wpłacać co miesiąc pewną sumę.
-Wszystko już przemyślałeś?-zapytałam trochę wrednie, co przygasiło optymizm piłkarza.
-Jasmin, ja tylko chcę, żeby mój syn miał jak najlepiej.
-I będzie, nie musisz się o to martwić. Wracaj do swojej dziewczyny, ja muszę wyjść bo się spóźnię- odepchnęłam się od blatu, o który się opierałam i ruszyłam w kierunku wyjścia.
-Jas, naprawdę Cię...
-Skończ Mario- powiedziałam ostro- Już nic nie mów. 

Chłopak tylko smutno skinął głową i wsiadł do swojego samochodu.
Odetchnęłam z ulgą. Może na zewnątrz wyglądałam na opanowaną, za to w środku ogarniał mnie chaos. W tamtej chwili z całego serca nienawidziłam Alexy i Mario, ich romansu, tego jak przez nich cierpiałam i jak bardzo miałam dość wszystkiego. 
Wzięłam głęboki oddech i zadzwoniłam do Flory. Powiedziałam, że będę czekać w parku niedaleko mojego domu.Usiadłam tam na jednej z ławek w słońcu i czekałam na przyjaciółkę. Dawno się nie widziałyśmy, obie byłyśmy zapracowane. Flora również jakiś czas temu wybrała się z Robinem do swoich rodziców, do Włoch. Tak, robiło się u nich bardzo poważnie. Z tego co wiem od Robina, rodzice chłopaka pokochali jego dziewczynę a rodzice Flo równie mocno polubili Kaula. Cieszyłam się ich szczęściem, również Marcel nie próżnował i poznał pewną dziewczynę, której nikt z naszej paczki nie miał okazji poznać. Jednak z rozmów z przyjacielem wywnioskowałam, że musi  być naprawdę wyjątkowa. Opowiadał o niej z takim zapałem i błyskiem w oczach, jak o żadnej innej. Marco śmiał się, że wpadł po uszy, za co zawsze ode mnie dostawał. Co do blondyna to ostatnio byliśmy nad morzem. Pocałował mnie wtedy, oczywiście nie protestowałam, bo to jak całował Reus było cudowne. Nie wiedziałam co o tym wszystkim myśleć. Marco był w moim życiu od zawsze, codziennie mnie wspierał, był obok. Poprawiał mi humor, wiedział co mnie uszczęśliwia, troszczył się o mnie. Patrzył na mnie takim wzrokiem jak na nikogo innego. 

-Hej Jas, okradną Cię a ty nie zauważysz- do moich uszu dotarł wesoły, włoski akcent.
-Flora- uśmiechnęłam się szeroki i uściskałam przyjaciółkę.
-Hej skarbie, jak się czujesz ty i mały Wiluś?
-Wiluś, naprawdę?-roześmiałam się- Ale czujemy się dobrze.
-To dobrze-uśmiechnęła i jakoś tak na mnie dziwnie spojrzała.
-O co chodzi?-zapytałam uważnie na nią patrząc.
-Jasmin, Robin mi się oświadczył a ja się zgodziłam.
-O matko, to cudownie- pisnęłam i rzuciłam się na nią- Nawet nie wiesz jak się cieszę, o boże!
-Ja też- zaczęłyśmy się śmiać.
-Pokaż mi to cudeńko- powiedziałam a dziewczyna pokazała mi piękny pierścionek zdobiący jej palec- Pasuje do Ciebie.
-To samo powiedziała moja mama- Flora promieniała.
-Popatrz, że też Robin nic mi nie powiedział, pewnie bał się, że wygadam Ci.
-Pewnie tak- po raz kolejny wybuchnęłyśmy śmiechem.
-Macie już jakiś termin?
-Tak,pierwszy tydzień grudnia.
-O matko, przecież to niedługo. 
-Wiemy, ale to nie problem. Nie chcemy jakiegoś wielkiego wesela. Wszystko odbędzie się we Włoszech, w moim rodzinnym domu. Wiesz, że jest ogromny. 
-Tak się cieszę Waszym szczęściem- hormony sprawiały, że robiłam się bardzo wrażliwa, więc nawet nie obejrzałam się jak moje łzy zaczęły spływać po moich policzkach.- Cholerne hormony.
Flo zaśmiała się i przytuliła mnie.
-Mam nadzieję, że zostaniesz moją świadkową?
-No oczywiście, że tak. Wiesz, był dzisiaj u mnie Mario.
-Co chciał ten chujek?- wyraz twarzy włoszki zmienił się w mgnieniu oka.
-Porozmawiać o dziecku- zaczęłam jej wszystko opowiadać. W międzyczasie wstałyśmy z ławki i ruszyłyśmy w stronę domu Marco, gdzie mieli na nas czekać chłopcy.
-No to ładnie-powiedziała, kiedy skończyłam mówić- Dobrze, że chce być odpowiedzialny.
-Wiem- westchnęłam i otworzyłam drzwi do domu blondyna.

Po przywitaniu z Marco i Robinem wszyscy usiedliśmy w salonie i zaczęliśmy rozmawiać o zaręczynach Flo i Kaula, powiedziałam też chłopakom o wizycie Mario. Marco nie był zbyt szczęśliwy z odwiedzin mojego byłego chłopaka, co nie uszło uwadze mojej oraz naszych przyjaciół. 
Śmiałam się z Florą z opowiadanej przez Robina historii, gdy dostałam powiadomienie z instagrama. Wyświetliło mi się, że Marco dodał zdjęcie, w którym mnie oznaczył. Było to nasze zdjęcie z ostatniego wypadu nad morze. Jedynym podpisem było słońce i serduszko.
Uśmiechnęłam się pod nosem i spojrzałam na Reusa. Patrzył na mnie zadowolony. Pokręciłam rozbawiona głową i skomentowałam zdjęcie również serduszkiem. 
Jestem pewna, że wywołaliśmy tym niemałą burzę, jednak miałam to gdzieś. Byłam naprawdę szczęśliwa i tylko to się teraz liczyło.

Po wyjściu naszych przyjaciół postanowiłam zostać u Marco i pomóc mu ogarnąć po naszym posiedzeniu. 
Wkładałam filiżanki do zmywarki a Marco sprzątał słodycze ze stołu.
-Marco?-zapytałam wchodząc do salonu.
-Tak, Gwiazdko?-odwrócił się w moją stronę z uśmiechem na ustach.
-Naprawdę cieszę się, że jesteś przy mnie- podeszłam do niego i mocno go przytuliłam, był lekko zaskoczony ale po chwili również mnie objął.
-Zawsze przy Tobie będę, przy Tobie i małym- pogłaskał mnie po brzuchu.
-Czemu?- zadałam chyba najbardziej głupie pytanie na świecie.
Piłkarz chwilę milczał po czym westchnął i spojrzał mi w oczy.
-Ponieważ kurewsko mocno Cię kocham. Zawsze kochałem i będę kochać.
-Marco- dotknęłam jego policzka.
-Cii- oparł czoło o moje a po chwili mnie pocałował.

-Też Cię kocham- szepnęłam, kiedy ponownie staliśmy na przeciwko siebie.
Twarz chłopaka jeszcze bardziej pojaśniała. 
-Nawet nie wiesz jak cieszę się, że to mówisz- pokręcił niedowierzająco głową i przytulił mnie.

To był naprawdę szalony dzień, ale czułam się wspaniale. W jego ramionach, w jego domu, z nim. Byłam naprawdę szczęśliwa i cholera jasna... ja naprawdę kochałam Marco.



_____________________________________________________________________________

Bum bum buuum!
No i jestem :D
Wena mi dzisiaj wróciła.
Dodaję i mam nadzieję, że chociaż trochę tym rozdziałem wynagrodzę Wam poprzedni i moją nieobecność ♥
Kocham Was bardzo, bardzo mocno ♥
No, może nie tak jak Marco kocha Jasmin, no ale wiecie ♥ xD
Buuuuuziole :*
* - Harry Styles "Only Angel"

niedziela, 7 maja 2017

23 ♥

"Take a piece of my heart
Make it all your own
So when we are apart
You'll never be alone..." * 

~Marco~

Od kilku dni mam naprawdę dobry humor. Codziennie budzę się z dawką pozytywnej energii. Dzień w dzień widzę się z Jas. Ona przyjeżdża do mnie, lub ja do niej. Dziewczyna nadal nie może pojąć, że jest w ciąży i za pięć miesięcy na świecie pojawi się mały człowiek. Jasmin nie powiedziała Mario o ciąży, nie zdążyła, gdyż zrobiła to za nią matka chłopaka. Goetze jest jakby w innej rzeczywistości, widać to po nim na treningach. Oprócz odpowiadania na jego "hej" nie odzywam się do niego. To smutne, ponieważ chyba naprawdę go skreśliłem. 
Słyszałem, że pokłócił się z Alexą. Bartra mi o tym powiedział, słyszał jak krzyczeli na siebie w jej gabinecie. Dziewczyna jest wściekła, bo Gwiazdka jest w ciąży z Mario. Według mnie panna Braun boi się, że mój były przyjaciel będzie chciał wrócić do Jas. Nawet gdyby, moja przyjaciółka nie wybaczy mu tego nigdy i nigdy nie będą razem. 

Wchodziłem właśnie z domu i pisałem do Jasmin, czy czasem nie będzie chciała czegoś ze sklepu. Zawsze coś chciała, więc wolałem się upewnić, czy ma ochotę na żelki, nutellę czy masło orzechowe.

-Uważaj jak chodzisz Marco, możesz niechcący wpaść na ciężarną-podniosłem głowę do góry i uśmiechnąłem się na widok Gwiazdki.
-Hej-przytuliłem ją- Co ty tutaj robisz?
-Nie mów, że zapomniałeś-uniosła brew do góry- Dzisiaj mieliśmy iść na wizytę, żeby poznać płeć.
-Ohh, przepraszam. Wyleciało mi z głowy- uśmiechnąłem się przepraszająco.
-Dobra, nie ważne. Wiesz, to czwarty miesiąc a ja zaczynam się czuć jak hipopotam- usiadła na ławkę, która stała obok.
-Co ty mówisz-zaśmiałem się- zobaczysz co będzie w ósmym albo dziewiątym.
-Kocham Cię Marco, wiesz jak mnie pocieszyć-pokręciła głową- Miałam dzisiaj wycieczkę w galerii, musiałam ich oprowadzać. Jedna dziewczyna mnie rozpoznała i zapytała, czy naprawdę nie jestem już z Mario. Trochę się zmieszałam i powiedziałam, że nie i nigdy nie będziemy. Wiesz co odpowiedziała?
-Hmm?-usiadłem obok Jas i objąłem ją ramieniem. Mamy początek września i można już poczuć pierwsze, zimne podmuchy wiatru.
-Że to dobrze, bo od zawsze była uwaga, w #TeamMaco.
-Co?-zaśmiałem się- To jest coś takiego?
-Też nie miałam pojęcia, ale weszłam na insta i nawet nie masz pojęcia, ile tego jest-roześmiała się.
-To może zrobimy jakieś zdjęcie i dodamy, wiesz jak uwielbiam prowokować-puściłem jej oczko.
-Jesteś okropny, doskonale wiesz, że też to kocham.
Pięć minut później zdjęcie z podpisem " ♥ ;'D " było na moim instagramie, dodaliśmy również filmik na instastory, na którym wygłupiamy się.


Godzinę później byliśmy już po wizycie u lekarza, który prowadzi ciążę dziewczyny.
-Cieszysz się?-zapytałem odrywając wzrok od drogi.
-Tak-uśmiechnęła się-Zawsze chciałam mieć syna.
-Jak dasz mu na imię?-również na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
-William Sebastian-uśmiechnęła się smutno.
-Tęsknisz za nim, prawda?-zaparkowałem przed domem państwa Koch.
-Każdego dnia-westchnęła- Teraz mój syn będzie na drugie imię tak jak on. To dla niego.
-Chodźmy, Twoja mama pewnie nie może wytrzymać w tej niewiedzy.
-Pewnie tak.


____________________________________________________________________________


WIEM...
Nie musicie mi nic mówić.
Jestem wściekła sama na siebie.
PRZEPRASZAM WAS ♥
Obiecuję, że następny będzie niedługo i będzie zdecydowanie dłuższy :D
Kocham Was ♥
*- Shawn Mendes Alone







piątek, 17 marca 2017

22 ♥

"Yeah, I wanted to play tough
Thought I could do all just on my own
But even Superwoman
Sometimes needed Superman's soul..."*



~Jasmin~


Siedziałam na kanapie, w salonie Marco. Chłopak poszedł po szklankę wody dla mnie i coś słodkiego, również dla mnie. Rozglądałam się po pomieszczeniu, naprawdę niewiele się zmieniło. Oprócz kilku ramek ze zdjęciami na kominku i kwiatów przy oknie wszystko było takie samo. Uśmiechnęłam się pod nosem widząc jak piłkarz niesie tacę z przysmakami i butelką wody.
-Jak się czujesz?-zapytał stawiając jedzenie i picie na stoliku.
-Źle-wzruszyłam ramionami- Czuję się okropnie, Marco.
-Nienawidzę go za to, co Ci zrobił-zacisnął pięści i spojrzał w okno.
-Marco, Mario to Twój przyjaciel, nie możesz go nienawidzić...
-Nie, Jasmin. Mogę, Ciebie znam dłużej i bardziej mi zależy na Tobie niż na tym dupku- usiadł obok mnie i mocno przytulił. Wzruszyłam się i nie mogłam powstrzymać łez, które zaczęły spływać po moich policzkach.
-Marco, dziękuję.- wtuliłam się w niego jeszcze mocniej.
-Nie masz za co dziękować, Gwiazdko.

Było już późno, więc Marco kazał mi zostać na noc. Miałam kilka swoich rzeczy, które zostawiłam podczas mieszkania u piłkarza, więc miałam w czym spać. Napisałam tylko do mamy i poszłam pod prysznic. 
Ubrana w piżamę schodziłam do salonu, na mały maraton filmowy. Uśmiechnęłam się na widok Reusa, który układał poduszki i koce na kanapie. Nagle poczułam się naprawdę źle, zrobiło mi się strasznie słabo. Musiałam się czegoś złapać, padło na stolik, ale niestety musiałam rozbić niechcący wazon.
-Jas? Wszystko dobrze?- blondyn natychmiast znalazł się obok mnie.
-Słabo mi-sapnęłam.
-Hej,Jasmin nie odlatuj mi teraz. Cholera. Jedziemy do szpitala.

Przez pewien czas nie wiedziałam co się dzieje, czułam się jakbym stała obok i nie miała władzy nad swoim ciałem. To było naprawdę okropne uczucie. W szpitalu od razu podłączyli mi kroplówkę i zrobili badania. Zanim zdążyłam poprosić lekarzy i Marco, żeby nikogo nie powiadamiali w szpitalu byli już moi rodzice, którzy przyjechali razem z mamą Mario. Kobieta akurat wracała do domu,  kiedy zobaczyła moich rodziców biegnących do auta i dowiedziała się, że jestem w szpitalu uparła się, żeby przyjechać. 
Westchnęłam głośno, kiedy przez szybę w sali zobaczyłam, jak moja mama bombarduje pytaniami Marco i lekarza. Chłopak wyczuł mój wzrok na sobie i uśmiechnął się. Musiałam czekać na wyniki, na szczęście nie trwało to strasznie długo. 

-Pani Koch, musi pani na siebie teraz uważać. To 8 tydzień i dziecko rozwija się prawidłowo, ale proszę unikać stresu i odpoczywać.
-Jakie dziecko?!-zapytałam będąc w szoku.
-Nie wiedziała Pani?- lekarz spojrzał na mnie zdziwiony. 
Pokręciłam tylko głową.
-Jak już powiedziałem to 8 tydzień-uśmiechnął się- Początek dziewiątego.



~Marco~

Kiedy lekarz wyszedł z sali Jas, od razu wpadła tam jej mama. Widząc zapłakaną Jasmin ścisnęło mnie w środku, byłem przerażony. Czy ona była chora?! Byłem zdezorientowany, bo mama dziewczyny była uśmiechnięta od ucha do ucha. 
-Kochanie-wybiegła z sali i wpadła w ramiona swojego męża- Będziemy dziadkami, Jasminka jest w ciąży!
-To znaczy, że Mario będzie ojcem?-zapytała mama Goetze.
-Tak-z sali wyszła Jasmin- Marco, zabierz mnie stąd.
-Ale córeczko...
-Nie, mamo. Muszę to wszystko przemyśleć. 
-Jasminko, zaczekaj-mama jej byłego chłopaka a mojego przyjaciela złapała ją za rękę.- Wiem, że mu nie wybaczysz tej zdrady, tego romansu...Ale na mnie i mojego męża zawsze możesz liczyć,pamiętaj.
-Będę.

Jechaliśmy w ciszy. Gwiazdka wpatrywała się w okno, natomiast ja byłem skupiony na drodze. Nie potrzebowaliśmy rozmowy, nie teraz. Wiedziałem, że dziewczyna musi sobie wszystko, dokładnie przemyśleć.W końcu była w ciąży z chłopakiem, którego naprawdę kochała, który miał romans i zaprzepaścił wszystko co ich łączyło na rzecz Alexy.

-Nie chcę go nigdy więcej widzieć, ale jestem w ciąży, to jego dziecko, więc będziemy zmuszeni się widywać.-spojrzała na mnie zapłakana.
-Gwiazdko-zatrzymałem samochód przed domem i wziąłem dziewczynę na kolana- Cokolwiek postanowisz będę przy Tobie. Kocham Cię całym sobą i obiecuję, że się Wami zaopiekuję.
-Marco-zaniosła się płaczem i wtuliła we mnie- Tak bardzo Ci dziękuję, że jesteś przy mnie.
-Cii, nie płacz. Chodź, pójdziesz spać. Jutro cały dzień będziemy oglądać filmy i jeść wszystko, na co tylko będziesz mieć ochotę.
-Jesteś kochany-zaśmiała się.

Siedziałem w kuchni, było po piątej. Nie mogłem spać, cały czas myślałem o sytuacji, w której znalazła się kobieta, którą kocham nad życie. Nie mam pojęcia, jak Mario mógł ją tak zranić, mieć romans z inną, kiedy w domu miał tak cudowną osobę. Nie zasługiwał ani na Jasmin, ani na ich dziecko.  
-Też nie możesz spać?-wzdrygnąłem się, byłem pewien, że Jas śpi.
-Za dużo się ostatnio działo, musiałem napić się melisy. Chcesz trochę?-uśmiechnąłem się widząc jak dziewczyna zabiera mi kubek.
-Dzięki-zaśmiała się- Zobacz.
-Co to?- zapytałem odbierając od niej kartkę.
-Zdjęcie USG, to 8 tydzień- uśmiechnęła się.
-Woow...To małe coś, to dziecko?-zapytałem a ona się roześmiała.
-Tak, to COŚ to dziecko.
-Niesamowite-wyszczerzyłem się- Mogę coś zrobić?
-Co chc...-nie zdążyła  dokończyć bo ukucnąłem przed nią i podwinąłem jej koszulkę. Delikatnie położyłem dłoń na jej płaskim jeszcze brzuchu.
-Cześć maluszku, obiecuję Ci, że zaopiekuje się Twoją mamusią. A jak się urodzisz to i Tobą też się zaopiekuję.
Podniosłem głowę i zobaczyłem, że moja kochana Gwiazdka płacze.
-Marco, to było takie oh...-przytuliła mnie mocno.
-Chodźmy spać- złapałem ją za rękę i poprowadziłem w kierunku kanapy.
-Masz zamiar tu spać?-zaśmiała się.
-My, Gwiazdko, my.



_____________________________________________________________________________

EHEHEHE XD 
Jak obstawiacie chłopczyk, czy dziewczynka? :D
Proszę o podanie imion dla chłopaka i dziewczyny ♥
Zobaczymy♥
Marco ehh słodki jest ♥
Buziaki :*
* - SIA "Helium"

sobota, 11 marca 2017

21 ♥ + Bardzo ważna notatka na dole :)

"...Are you somewhere feeling lonely 
Even though he’s right beside you 
When he says those words that hurt you, 
Do you read the ones I wrote you?
Sometimes I start to wonder, 
Was it just a lie?..." *


~ Jasmin ~


Malta przywitała nas piękną, słoneczną i ciepłą pogodą.Całe dwa tygodnie aura nam sprzyjała i mogliśmy cieszyć się nową opalenizną oraz kąpielami w morzu. To był nasz ostatni dzień pobytu tutaj. Wszyscy w dobrych nastrojach siedzieliśmy na plaży  i korzystaliśmy z popołudniowego słońca. Razem z Florą i Pią, dziewczyną Erika postanowiłyśmy iść popływać. Oczywiście nie obyło się bez zdjęcia, które dodałam na instagrama i wygłupów. Od naprawdę dawna nie miałam tak dobrego humoru. Nie przeszkadzało mi nic, nawet Alexa, który cały czas gapiła się na Mario.
Roześmiana usiadłam na leżaku obok Marco i spojrzałam na morze. 

-Co jest Gwiazdko?- poczułam na sobie uważny wzrok blondyna.
-Nic-uśmiechnęłam się szczerze- Jest mi tu tak dobrze Marco, chciałabym tu zostać na zawsze.
Nie otrzymałam odpowiedzi z jego strony, więc spojrzałam na niego. Patrzył na mnie uśmiechając się lekko i na sto procent nad czymś intensywnie myślał. Uniosłam brwi do góry.
-Co jest?
-Nic, lubię jak się uśmiechasz-wzruszył ramionami- Masz ochotę na coś do picia?
-W sumie, chętnie bym się czegoś napiła. Po drodze widziałam bar, chodźmy.

Nasza wyprawa po napoje trochę się przedłużyła, bo oczywiście Reus nie mógł się powstrzymać od wrzucenia mnie do wody z jakieś dwadzieścia razy i od ganiania się po plaży jak małe dzieci. Uwielbiałam takie chwile, mogłam poczuć się jak kiedyś. Kiedy byliśmy mali i codziennie bawiliśmy się na podwórku. 

-Długo Was nie było- Mario podał mi ręcznik.
-Ktoś musiał mnie wrzucać do wody i ganiać po plaży-zaśmiałam się i pocałowałam mojego chłopaka.
-Ekhm, nie wiem jak wy, ale ja idę się pakować.- Alexa niby mówiła do wszystkich, jednak patrzyła tylko na Goetze. 
-Ja bym w sumie jeszcze trochę tu została- Flora spojrzała na mnie z prośbą w oczach.
-Ja też-poprawiłam okulary przeciwsłoneczne- Możesz iść sama.
-Pójdę z Tobą i tak muszę iść po telefon, chciałem zadzwonić do rodziców. Kochanie przyjdę niedługo-pocałował mnie w policzek i podszedł do dziewczyny.
Wszyscy patrzyli się na niego jak na idiotę. Przecież on trzymał do cholery ten telefon w dłoni. Nie chciałam tego przyznać, ale zdecydowanie między moim chłopakiem a Alexą było coś więcej niż przyjaźń.
-Nic nie mów- powiedziałam do Marcela, który już chciał to skomentować i ruszyłam przed siebie. Powiedzieć, że byłam zła to błąd, ja nie byłam zła. Byłam cholernie wściekła i smutna. 

Dogoniłam ich, kiedy wchodzili do hotelu. Rozmawiali i uśmiechali się do siebie. Nie były to zwykłe uśmiechy. On na nią patrzył tak, jak kiedyś na mnie. Oczami przepełnionymi fascynacją, pożądaniem i "tym czymś". Z mojej perspektywy wyglądali na naprawdę szczęśliwych. Miałam nadzieję, że to tylko moja chora wyobraźnia, ale wszystkie moje wątpliwości się rozwiały, gdy już przed pokojem należącym do dziewczyny zaczęli się całować i to jak całować. Moje serce w tamtym momencie pękło. Nie mogłam złapać powietrza, czułam jak robi mi się gorąco i słabo. Te wszystkie jego "kocham Cię Jasmin" to jedno, wielkie, pieprzone kłamstwo. Najgorsze, że byłam pewna, że między nami już dobrze, że naprawiliśmy to. Co takiego zrobiłam, że musiał mnie zdradzać i szukać innej?
Nawet nie wiem, kiedy łzy zaczęły spływać mi po policzkach, nie chciałam nawet ich powstrzymywać. Patrzyłam jak się całują przed tym cholernym pokojem. Jak Mario bierze ją na ręce, łapie za tyłek a ona wplata mu ręce we włosy. 

-Nie chcę Wam przeszkadzać-odezwałam się łamiącym głosem a oni natychmiast przerażeni się od siebie oderwali- Ile to trwa? Ile robicie ze mnie idiotkę co?-prychnęłam śmiechem i równocześnie zaszlochałam.
-Jas- Mario podszedł do mnie i spojrzał ze skruchą.

-W sumie nie chcę wiedzieć.Nie chcecie czuć tego, co teraz czuję ja. To kurwa, naprawdę chujowe uczucie.-pokręciłam głową i odepchnęłam rękę Mario.- Nie dotykaj mnie. 
-Jasmin-odwróciłam się w kierunku Flory, która stała za mną- Co się stało?
Pokręciłam tylko głową i wpadłam w ramiona przyjaciółki.
-On mnie zdradził-szepnęłam-Zabierz mnie stąd.
-Ty chuju!- Flora wyrwała się z mojego uścisku i zaczęła pięściami bić w klatkę Mario.- Jak mogłeś ją zdradzić!? Jak!? 
-Flo, proszę Cię. Chodźmy stąd.
-Dla mnie już nie istniejesz- czarnowłosa spojrzała na niego z obrzydzeniem- A ty, jesteś zwykłą szmatą, która bierze się za zajętych facetów.
Nigdy nie widziałam tyle nienawiści w oczach mojej przyjaciółki, tak jak wtedy, kiedy patrzyła na kochankę mojego  Mario.


 ~♥~

Leżałam w łóżku w moim domu i gapiłam się w sufit. Płakałam, nie przestawałam płakać od dwóch dni. To tak cholernie bolało. Wstałam z łóżka i podeszłam do ramek, które miałam postawione na komodzie. Były tam też zdjęcia z Goetze. Wzięłam jedno do ręki, przejechałam po nim palcem a następnie rzuciłam nim o ścianę. Wpadłam w szał. Zaczęłam rozbijać wszystkie zdjęcia z nim, a potem podarłam je wszystkie na kawałki. 
Siedziałam na środku pokoju, pośród rozbitego szkła i postrzępionych jak moje serce fotografii. Nie usłyszałam nawet, kiedy w moim pokoju znalazła się wystraszona mama.
-Córeczko- ukucnęła przede mną i pomogła mi wstać. Usłyszałam jak pociągnęła nosem, płakała- Co on Ci zrobił...
Nie odezwałam się, tylko bardziej rozpłakałam. Mama zaczęła sprzątać bałagan, który zrobiłam a ja spojrzałam w okno. 
-Jas...-do pokoju wszedł tata- Dzwoniłem do Kevina, powiedział, że możesz jechać do jego domku w górach, albo do niego.
-Zwariowałeś?! Chcesz, żeby pojechała sama w góry?! W takim stanie? 
-Nie tato, nie będę uciekać. Zostanę w Dortmundzie.
-Skoro tak wolisz, to dobrze skarbie-podszedł do mnie i przytulił- Zabiję gnoja.

Wieczorem pierwszy raz od dwóch dni wzięłam prysznic i ogarnęłam się trochę. Zeszłam nawet na dół, na kolację. Chciałam zaczerpnąć trochę powietrza, więc usiadłam na wiszącym fotelu na tarasie.
Patrzyłam przed siebie i myślałam. Czemu on mnie zdradził? Naprawdę było mu ze mną tak źle? Moje myśli przerwał dźwięk wiadomości.

OD: Flo ♥
 Jak się czujesz? Martwimy się z Robinem. Od dwóch dni się nie odzywasz, nie odbierasz telefonu. ODEZWIJ SIĘ!

DO: Flo ♥
Nijak. Przepraszam, ale wyłączyłam telefon. Sama wiesz czemu. Nie martwcie się. 

OD: Flo ♥
Rozumiem...Mam wpaść?

DO: Flo ♥
Nie, przepraszam. Chcę być teraz sama, potrzebuję czasu.

OD: Flo ♥
 Ok, ale niedługo sama się wproszę. Trzymaj się kochana.

Nie odpisałam już dziewczynie. Westchnęłam i wróciłam do domu. Zarzuciłam na siebie bluzę, chwyciłam kluczyki od samochodu i wyszłam z domu. Musiałam zobaczyć się z Marco.


________________________________________________________________________________

...
KOCHAM WAS SERDUSZKA MOJE ♥♥
DZIĘKUJĘ ZA KAŻDY KOMENTARZ :D

Chciałam się z Wami czymś podzielić.

Postanowiłam w końcu coś zrobić ze swoim życiem i podjęłam bardzo ważną dla mnie decyzję. Nosiłam się z nią już od dawna, ale ostatnie wydarzenia, moje problemy z tym związane przeważyły i W KOŃCU zrobiłam ten krok.
Postanowiłam zmienić szkołę.
To było trudne,ponieważ musiałam zostawić przyjaciół, ludzi naprawdę cudownych, ale nie mogłam inaczej. 
Męczyłam się w tej szkole. Czułam się naprawdę źle. Każdego dnia jechałam z bólem brzucha, a kiedy wracałam ze szkoły potrafiłam płakać godzinami. Stres, ogrom nauki... Widmo poprawki z matmy, coraz gorsze samopoczucie.
Nauczyciele, którzy cały czas mówili o maturze, próbnych testach maturalnych...
Naprawdę to był dla mnie ciężki czas. 
W pewnym momencie nie miałam nawet siły wstać z łóżka. Miałam ochotę tylko spać i płakać. 
Naprawdę robiło się ze mną źle.
Ale bardzo ważne osoby w moim życiu powiedziały mi, żebym się ogarnęła i nie patrzyła na przyjaciół, znajomych tylko zrobiła coś dla siebie.
No i zrobiłam. 
W piątek wypisałam się z tamtej szkoły. 
Tego samego dnia pojechałam do innej i wzięłam podanie. 
W poniedziałek i wtorek dopełniam formalności i zaczynam nowe życie :D
Naprawdę czuję się o wiele lepiej.
Nawet, jakbym miała mieć gorzą klasę, kiepski kontakt to nie przeraża mnie to. 
Dla mnie liczy się teraz tylko to, abym wreszcie w pełni doszła do siebie psychicznie.
Piszę Wam o tym, ponieważ czuję taką potrzebę. 
Nie chcę się Wam żalić, nie oczekuję współczucia, czy czegoś innego.
Chciałam, żebyście wiedzieli czym były spowodowane moje nieobecności tutaj :)
Kocham Was moje Robaczki i dziękuję, że ze mną jesteście ♥♥
Wasza Julita :)

* - 5SOS "Amnesia"


sobota, 4 marca 2017

20 ♥

"Couldn't hear the thunder
But I heard your heart race
Couldn't see the rain
We're too busy makin hurricanes
Love ain't easy when it ain't my way

But it gets hard when you ain't here makin' me crazy" *





~Mario ~

Wszystko zaczęło się pod koniec zimy. Alexa przyjechała do Dortmundu i zaczęła pracę jako klubowa fizjoterapeutka. Od razu złapaliśmy wspólny język, mieliśmy wspólne hobby, którym był boks i oglądanie starych kryminałów. Była całkowitym przeciwieństwem Jas. Figura modelki, pełne, malinowe usta i te niebieskie oczy z domieszką szarości. Oczy Jas były jak wzburzony ocean, natomiast oczy Alexy jak spokojna rzeka. Charakter Braun również był inny. Była śmielsza, bardziej zabawna i pełna szalonych pomysłów. Mogę powiedzieć, że była taka, jak Jasmin kilka lat temu. Zauroczyłem się Al, okropnie. Potrafiłem codziennie zawitać w jej gabinecie, tylko po to, żeby posłuchać jej śmiechu, popatrzeć jak śmiesznie marszczy brwi i patrzy na mnie tymi oczami. Na początku oboje traktowaliśmy to zwyczajnie, byliśmy jak najlepsi przyjaciele. Ona miała chłopaka, ja byłem z Jas. Chodziliśmy razem na boks, do kina, do kawiarni. Ona wpadała do mnie, później jak rozstała się z chłopakiem ja zacząłem ją odwiedzać. 
Tydzień przed rozdaniem dyplomów na uczelni Jas, to się stało. Moja dziewczyna wtedy razem z rodzicami pojechała do swojego wujka do Hannoveru. Marco spędzał dzień z Robinem i Marcelem,wiec ja, jak zwykle w takich sytuacjach napisałem do Alexy. Przyjechała do mnie na mały seans filmowy, który był zakrapiany alkoholem. Atmosfera z godziny na godzinę robiła się coraz bardziej gęsta. Nasza rozmowa schodziła na inne tory. Najgorsze, gdy spojrzałem w jej oczy. Były pełne pożądania, tak samo jak moje. Niemal się na siebie rzuciliśmy.  To nie był ostatni raz, kiedy zdradziłem Jas. Mimo okropnych wyrzutów sumienia i uczucia do mojej dziewczyny dalej ciągnąłem romans z Alexą. 
Kiedy tylko zamykam oczy widzę piękną pannę Braun.

 Dzisiaj również się z nią spotykam. Jasmin od rana jest na zakupach z Florą, które robią przed wakacjami. Potem ma jechać na noc do włoszki i Robina. Ja powiedziałem jej, że jadę do Monachium, spotykam się z kolegami z Bayernu. 
Wziąłem prysznic, popryskałem się antyperspirantem i perfumami.
 Szybko się ubrałem i nawet nie wiem, kiedy stałem w salonie Alexy.

-Mario, tak strasznie się za Tobą stęskniłam-dziewczyna uśmiechnęła się szczerze i pocałowała mnie tak, że poczułem to całym sobą.
-Alexa, tak bardzo Cię nienawidzę za to co ze mną robisz...Zdradzam Jas, żeby móc poczuć Cię kolejny raz-westchnąłem jej w szyję,przy czym pocałowałem ją w jej najczulsze miejsce dzięki czemu, aż zadrżała.- Jednocześnie czuję coś do Ciebie, coś co nie jest do opisania.
-Wiesz, że z mojej strony to jest miłość. Naprawdę liczę na to, że kiedyś rozstaniesz się z Jasmin. Wiem, że jestem teraz samolubna i wychodzę na szmatę. Ale to prawda-zaczęła ściągać swoją koszulkę.

-Al...-chciałem coś powiedzieć, ale dziewczyna nie dała mi dojść do słowa. Zamknęła moje usta namiętnym pocałunkiem. Smakowała arbuzem, kocham ten smak.
-Pragnę Cię Mario.
-A ja Ciebie.

Seks z Alexą był jak lot w kosmos. Naprawdę, to było cudowne uczucie. Jestem okropnym chujem, skoro zdradzam taką dziewczynę, jak Jas. Nie mogę, jednak odpuścić sobie ani Jas, ani Al. Obie są dla mnie ważne. Obie w pewien sposób kocham. Dlatego naciskałem na Jas, żeby się do mnie wprowadziła. Kocham ją, tak mi się wydaje. To chore. Jestem dupkiem, cholernym. Jeszcze niedawno zarzekałem się, że kocham pannę Koch nad życie, chciałem, żeby została moją żoną, matką moich dzieci. Teraz już nie widzę tego tak bardzo.

Leżałem obejmując Al, bawiłem się jej włosami i słuchałem jak cicho nuci pod nosem moją ulubioną piosenkę. Miała piękny głos.
-Gdybym powiedziała Ci, że jesteś najlepszym co mnie spotkało, to co byś powiedział?- spojrzała na mnie z lekkim uśmiechem.
-Nie wiem, odpowiedziałbym Ci tak samo. Jestem chujem Alexa, bo naprawdę uważam, że jesteś najlepszym co mnie spotkało.
-Chcę mieć Ciebie, tylko i wyłącznie dla siebie-mruknęła.
-Rozmawialiśmy o tym- westchnąłem.
-Wiem-spojrzała na mnie -Poczekam Mario, tyle ile będzie trzeba.
Nic nie powiedziałem. Kolejny raz moje wyrzuty sumienia się odezwały. Jestem naprawdę cholernym chujem.



_____________________________________________________________________________
Kto się Robaczki moje spodziewał?! :D ♥
Kocham Was mocno, pamiętajcie :D
* -Noah Cyrus - Make Me (Cry) ft. Labrinth