"Say, go through the darkest of days
Heaven's a heartbreak away
Never let you go, never let me down
Oh, it's been a hell of a ride
Driving the edge of a knife
Never let you go, never let me down" *
~Jasmin~
Zajęcia na uczelni pochłaniały całkowicie mój czas. Dodatkowa praca w postaci tłumaczenia tekstów z języka włoskiego i hiszpańskiego nie ułatwiała mi życia, ale z czegoś musiałam się utrzymać. Nie chciałam cały korzystać z dorobku rodziców. Nie miałam pięciu lat. Wolałam się wreszcie usamodzielnić finansowo.
Przez ogrom obowiązków nie miałam czasu na takie coś, jak życie towarzyskie. Spotkania z przyjaciółmi odpadały. Nie miałam nawet czasu usiąść i poczytać książkę, co dopiero wyskoczyć na imprezę i się zabawić.
Od miesiąca nie miałam kontaktu z Marco. Trochę mnie to raniło, ale nic nie mogłam na to poradzić. Pisałam do niego, pytałam Robina i Marcela, czy wszystko z nim dobrze, ale on nawet nie chciał o mnie słyszeć. Był wściekły. Za co? Sama do końca nie wiem, nikt nie wie.
Marcel i Robin jakoś przełknęli to, że pogodziłam się z Mario i naprawiamy to, co było kiedyś między nami. Co do Goetze, nie jesteśmy razem. Nie potrafię mu jeszcze tak bardzo zaufać, nie po tym co zrobił, jak mnie zostawił.
Na uczelni spotkałam starych znajomych, ale poznałam również nowych, ciekawych ludzi.
Kwiecień to był chyba miesiąc zaliczeń, zawłaszcza dla mnie. Musiałam nadrobić rok nauki, równocześnie przyswajając obecne tematy.
Stałam właśnie w pracowni i próbowałam jak najlepiej namalować Florę, moją przyjaciółkę, która była razem ze mną w grupie i dzisiaj robiła za modelkę. Flora Coletti była piękną, mądrą, stuprocentową włoszką w moim wieku. Uwielbiałam z nią rozmawiać w jej ojczystym języku, wiele się od niej nauczyłam. Poznałam ją zanim wyjechałam. Byłyśmy wtedy najlepszymi kumpelami, Flor była nawet moją świadkową na ślubie i jako jedna z pierwszych dowiedziała się, że wyjeżdżam. Nie naciskała, nie pytała gdzie. Powiedziała tylko, żebym o niej pamiętała i wróciła jak będę gotowa.
Coletti była na mnie wściekła, że odezwałam się tak późno, bo dopiero miesiąc temu... Nie dziwię się jej, też bym była zła.
-Dobrze moje perełki, na dzisiaj koniec. Pamiętajcie, że sztuka jest zawsze z Wami, jest częścią waszych dusz.-do moich uszu dotarł lekko zachrypnięty głos Pani Profesor.
-To co? Zmywamy się, zanim Pani Nawiedzona zacznie mówić o kolorze naszych dusz i o tym jak to fajnie rozmawiać samemu ze sobą?- na wypowiedź mojej przyjaciółki parsknęłam śmiechem
-Jasne Flor, może pójdziemy do mnie? Mam ochotę na sushi, możemy zamówić i obejrzeć jakiegoś gniota.
- Jas, jak ty mnie dobrze znasz- Coletti zaśmiała się tak, że połowa naszej grupy zwróciła na nas uwagę.- Dobra, chodź.
Wyszłyśmy z uczelni i wsiadłyśmy do samochodu czarnowłosej. Do tej pory nie wiem, jak ona zdała prawo jazdy. Jeździła jak szalona, czasami naprawdę bałam się o swoje życie.
-Jak tam z Mario? Pogodziliście się?
-Tak-uśmiechnęłam się- Jest dobrze, nie rzuciliśmy się sobie w ramiona...było trochę płaczu, głównie z mojej strony, trochę krzyku , ale już jest dobrze.
-Wybaczyłaś mu-zerknęła na mnie.
-Wybaczyłam, ale nie zapomniałam i chyba nigdy nie zapomnę, to nie jest błaha sprawa.
-Rozumiem..A co z Reusem?
-A co ma być?-zdziwiłam się.
-Nie udawaj, że nie wiesz o co mi chodzi. Przecież Marco był i chyba nadal jest po uszy w Tobie zakochany.
-Nie gadaj głupot, przecież on ma dziewczynę. Poza tym po tym jak się ze sobą przespaliśmy to wyraźnie mnie unikał.
-Przespaliście się?!-pisnęła i spojrzała na mnie.
-Kurwa, Flora! Patrz na drogę!
-No już, już. Pogadamy o tym dokładniej u Ciebie.
-Nie odpuścisz mi?
-Nie-uśmiechnęła się i skupiła na drodze.
~Marco~
Siedziałem w salonie w domu mojej dziewczyny i próbowałem skupić się na tym, co mówiła. Scarlett od piętnastu minut gadała jak najęta, szczerze powiem, że nawet nie wiem o czym. Wyłączyłem się, myślami byłem całkowicie gdzie indziej. Chyba wielkim zdziwieniem nie będzie to, że myślałem o Jasmin. Nie mogłem dopuścić do siebie myśli, że ją straciłem. Nie wiem co ja sobie myślałem okłamując ją. Nie wiem czemu zacząłem spotykać się z modelką, nie wiem czemu zraniłem pannę Koch. Nie mam pojęcia. Każdego dnia tego żałuję. Może po tym co między nami zaszło bym z nią porozmawiał, to może teraz na miejscu blondynki siedziałby Jas i opowiadała mi o tym, jak ciekawe są zajęcia, jak Flora cały czas odrzuca zaproszenia na randki, jak Jasmin jest szczęśliwa.
-Widzę, że mnie nie słuchasz ehh...-Scarlett spojrzała na mnie troskliwym wzrokiem-Co się dzieję? Chodzi o Jasmin, prawda?
-Czy zawsze musi chodzić o nią?-zirytowałem się- Ale tak..
-Kochasz ją, wiem o tym Marco, ale wiem też, że ja kocham Ciebie- usiadła bliżej mnie.
-Kocham, wiesz o tym. Nic na to nie poradzę Scar, przepraszam-westchnąłem i złapałem dziewczynę za rękę.
-Wiem, pozwól mi, że pomogę Ci o niej zapomnieć. Znamy się nie od dziś. Wiem, że to trudne, ale oboje damy radę. Kocham Cię.
-Chciałbym powiedzieć Ci to samo.
-Nie musisz m tego mówić. Wiem jak jest. Może z czasem pokochasz mnie tak jak ją-uśmiechnęła się i pocałowała mnie czule.
Nic nie odpowiedziałem, tylko oddałem pocałunek. Z każdą chwilą stawał się bardziej zachłanny, pełny wszystkich naszych uczuć. Nie chciałem jednak, żebyśmy wylądowali w sypialni, nie dzisiaj.
-Lepiej już pojadę, jutro z rana mam trening-pocałowałem ją szybko.
-Do jutra?-zapytała z nadzieją.
-Tak, do jutra-uśmiechnąłem się
W domu byłem godzinę później. Trochę mi zeszło, bo musiałem po drodze wstąpić do sklepu. Moja lodówka zaczynała świecić pustkami. Podczas, gdy mieszkała ze mną Jas to ona zajmowała się zakupami i uzupełnianiem zapasów. Ja nie miałem do tego głowy.
Kolejny raz tego dnia moje myśli zaczęły pędzić w kierunku dziewczyny. To stawało się irytujące, zwłaszcza, że wiedziałem, że nie będziemy razem. Ona zawsze wybierała Mario, nie ważne ile i jak przez niego cierpiała. To zawsze był i będzie Mario. Wściekły sam nie wiem na co chwyciłem szklankę i cisnąłem nią o podłogę.
Scarlett miała racje, muszę zapomnieć o Jas.
Może działałem zbyt pochopnie, ale wsiadłem w samochód i ruszyłem do jubilera. Musiałem zacząć od nowa. Kupiłem najpiękniejszy według mnie pierścionek i pojechałem do Scarlett. Po drodze kupiłem bukiet jej ulubionych, różowych tulipanów.
Zadzwoniłem do jej drzwi i czekałem, aż mi otworzy.
-Marco, zapomniałeś czegoś?-zapytała zdziwiona moim widokiem. Była cała w mące, pewnie piekła swoje popisowe ciasto.
-W pewnym sensie-pocałowałem ją i wszedłem do środka.
-Wow-powiedziała, gdy się od niej odsunąłem.
-Jestem pewien, że przed nami bardzo ciężkie chwile. Jestem pewien, że w pewnym momencie jedno z nas, albo nawet oboje będziemy chcieli odejść...Ale jestem też przekonany o tym, że mogę sprawić, że będziesz szczęśliwa.Wiem, że możesz być zaskoczona, ale jestem pewien tego co robię. Pozwól mi zapomnieć i kochaj mnie nadal. Scarlett, czy zostaniesz moją żoną?
-Oh Marco-po jej policzkach zaczęły płynąć łzy.
-To znaczy tak?
-TAK!-zaśmiała się i rzuciła mi się na szyję.-Kocham Cię i obiecuję, że będziesz przy mnie szczęśliwy.
-Postaram się być najlepszym narzeczonym a potem mężem... Może z czasem pokocham Cię tak, jak ty mnie.
-Ważne, żebyś zawsze był.
-Będę-uśmiechnąłem się i pocałowałem ją w czoło.
-Marco, mogę dodać zdjęcie na instagrama?
-Jasne, niech ludzie wiedzą co się święci-zaśmiałem się.
Scarlett zrobiła i dodała zdjęcie z opisem "Wedding? ♥ #fiance #love"
-Może być?-zapytała z uśmiechem. W sumie to cały czas się uśmiechała, nigdy nie widziałem jej takiej szczęśliwej.
-Oczywiście-pocałowałem ją.- Wprowadź się do mnie.
-Jejku Marco, to chyba najlepszy dzień w moim życiu-zaśmiała się- Oczywiście, że się wprowadzę.
_____________________________________________________________________________
Zajęcia na uczelni pochłaniały całkowicie mój czas. Dodatkowa praca w postaci tłumaczenia tekstów z języka włoskiego i hiszpańskiego nie ułatwiała mi życia, ale z czegoś musiałam się utrzymać. Nie chciałam cały korzystać z dorobku rodziców. Nie miałam pięciu lat. Wolałam się wreszcie usamodzielnić finansowo.
Przez ogrom obowiązków nie miałam czasu na takie coś, jak życie towarzyskie. Spotkania z przyjaciółmi odpadały. Nie miałam nawet czasu usiąść i poczytać książkę, co dopiero wyskoczyć na imprezę i się zabawić.
Od miesiąca nie miałam kontaktu z Marco. Trochę mnie to raniło, ale nic nie mogłam na to poradzić. Pisałam do niego, pytałam Robina i Marcela, czy wszystko z nim dobrze, ale on nawet nie chciał o mnie słyszeć. Był wściekły. Za co? Sama do końca nie wiem, nikt nie wie.
Marcel i Robin jakoś przełknęli to, że pogodziłam się z Mario i naprawiamy to, co było kiedyś między nami. Co do Goetze, nie jesteśmy razem. Nie potrafię mu jeszcze tak bardzo zaufać, nie po tym co zrobił, jak mnie zostawił.
Na uczelni spotkałam starych znajomych, ale poznałam również nowych, ciekawych ludzi.
Kwiecień to był chyba miesiąc zaliczeń, zawłaszcza dla mnie. Musiałam nadrobić rok nauki, równocześnie przyswajając obecne tematy.
Stałam właśnie w pracowni i próbowałam jak najlepiej namalować Florę, moją przyjaciółkę, która była razem ze mną w grupie i dzisiaj robiła za modelkę. Flora Coletti była piękną, mądrą, stuprocentową włoszką w moim wieku. Uwielbiałam z nią rozmawiać w jej ojczystym języku, wiele się od niej nauczyłam. Poznałam ją zanim wyjechałam. Byłyśmy wtedy najlepszymi kumpelami, Flor była nawet moją świadkową na ślubie i jako jedna z pierwszych dowiedziała się, że wyjeżdżam. Nie naciskała, nie pytała gdzie. Powiedziała tylko, żebym o niej pamiętała i wróciła jak będę gotowa.
Coletti była na mnie wściekła, że odezwałam się tak późno, bo dopiero miesiąc temu... Nie dziwię się jej, też bym była zła.
-Dobrze moje perełki, na dzisiaj koniec. Pamiętajcie, że sztuka jest zawsze z Wami, jest częścią waszych dusz.-do moich uszu dotarł lekko zachrypnięty głos Pani Profesor.
-To co? Zmywamy się, zanim Pani Nawiedzona zacznie mówić o kolorze naszych dusz i o tym jak to fajnie rozmawiać samemu ze sobą?- na wypowiedź mojej przyjaciółki parsknęłam śmiechem
-Jasne Flor, może pójdziemy do mnie? Mam ochotę na sushi, możemy zamówić i obejrzeć jakiegoś gniota.
- Jas, jak ty mnie dobrze znasz- Coletti zaśmiała się tak, że połowa naszej grupy zwróciła na nas uwagę.- Dobra, chodź.
Wyszłyśmy z uczelni i wsiadłyśmy do samochodu czarnowłosej. Do tej pory nie wiem, jak ona zdała prawo jazdy. Jeździła jak szalona, czasami naprawdę bałam się o swoje życie.
-Jak tam z Mario? Pogodziliście się?
-Tak-uśmiechnęłam się- Jest dobrze, nie rzuciliśmy się sobie w ramiona...było trochę płaczu, głównie z mojej strony, trochę krzyku , ale już jest dobrze.
-Wybaczyłaś mu-zerknęła na mnie.
-Wybaczyłam, ale nie zapomniałam i chyba nigdy nie zapomnę, to nie jest błaha sprawa.
-Rozumiem..A co z Reusem?
-A co ma być?-zdziwiłam się.
-Nie udawaj, że nie wiesz o co mi chodzi. Przecież Marco był i chyba nadal jest po uszy w Tobie zakochany.
-Nie gadaj głupot, przecież on ma dziewczynę. Poza tym po tym jak się ze sobą przespaliśmy to wyraźnie mnie unikał.
-Przespaliście się?!-pisnęła i spojrzała na mnie.
-Kurwa, Flora! Patrz na drogę!
-No już, już. Pogadamy o tym dokładniej u Ciebie.
-Nie odpuścisz mi?
-Nie-uśmiechnęła się i skupiła na drodze.
~♥~
~Marco~
Siedziałem w salonie w domu mojej dziewczyny i próbowałem skupić się na tym, co mówiła. Scarlett od piętnastu minut gadała jak najęta, szczerze powiem, że nawet nie wiem o czym. Wyłączyłem się, myślami byłem całkowicie gdzie indziej. Chyba wielkim zdziwieniem nie będzie to, że myślałem o Jasmin. Nie mogłem dopuścić do siebie myśli, że ją straciłem. Nie wiem co ja sobie myślałem okłamując ją. Nie wiem czemu zacząłem spotykać się z modelką, nie wiem czemu zraniłem pannę Koch. Nie mam pojęcia. Każdego dnia tego żałuję. Może po tym co między nami zaszło bym z nią porozmawiał, to może teraz na miejscu blondynki siedziałby Jas i opowiadała mi o tym, jak ciekawe są zajęcia, jak Flora cały czas odrzuca zaproszenia na randki, jak Jasmin jest szczęśliwa.
-Widzę, że mnie nie słuchasz ehh...-Scarlett spojrzała na mnie troskliwym wzrokiem-Co się dzieję? Chodzi o Jasmin, prawda?
-Czy zawsze musi chodzić o nią?-zirytowałem się- Ale tak..
-Kochasz ją, wiem o tym Marco, ale wiem też, że ja kocham Ciebie- usiadła bliżej mnie.
-Kocham, wiesz o tym. Nic na to nie poradzę Scar, przepraszam-westchnąłem i złapałem dziewczynę za rękę.
-Wiem, pozwól mi, że pomogę Ci o niej zapomnieć. Znamy się nie od dziś. Wiem, że to trudne, ale oboje damy radę. Kocham Cię.
-Chciałbym powiedzieć Ci to samo.
-Nie musisz m tego mówić. Wiem jak jest. Może z czasem pokochasz mnie tak jak ją-uśmiechnęła się i pocałowała mnie czule.
Nic nie odpowiedziałem, tylko oddałem pocałunek. Z każdą chwilą stawał się bardziej zachłanny, pełny wszystkich naszych uczuć. Nie chciałem jednak, żebyśmy wylądowali w sypialni, nie dzisiaj.
-Lepiej już pojadę, jutro z rana mam trening-pocałowałem ją szybko.
-Do jutra?-zapytała z nadzieją.
-Tak, do jutra-uśmiechnąłem się
W domu byłem godzinę później. Trochę mi zeszło, bo musiałem po drodze wstąpić do sklepu. Moja lodówka zaczynała świecić pustkami. Podczas, gdy mieszkała ze mną Jas to ona zajmowała się zakupami i uzupełnianiem zapasów. Ja nie miałem do tego głowy.
Kolejny raz tego dnia moje myśli zaczęły pędzić w kierunku dziewczyny. To stawało się irytujące, zwłaszcza, że wiedziałem, że nie będziemy razem. Ona zawsze wybierała Mario, nie ważne ile i jak przez niego cierpiała. To zawsze był i będzie Mario. Wściekły sam nie wiem na co chwyciłem szklankę i cisnąłem nią o podłogę.
Scarlett miała racje, muszę zapomnieć o Jas.
Może działałem zbyt pochopnie, ale wsiadłem w samochód i ruszyłem do jubilera. Musiałem zacząć od nowa. Kupiłem najpiękniejszy według mnie pierścionek i pojechałem do Scarlett. Po drodze kupiłem bukiet jej ulubionych, różowych tulipanów.
Zadzwoniłem do jej drzwi i czekałem, aż mi otworzy.
-Marco, zapomniałeś czegoś?-zapytała zdziwiona moim widokiem. Była cała w mące, pewnie piekła swoje popisowe ciasto.
-W pewnym sensie-pocałowałem ją i wszedłem do środka.
-Wow-powiedziała, gdy się od niej odsunąłem.
-Jestem pewien, że przed nami bardzo ciężkie chwile. Jestem pewien, że w pewnym momencie jedno z nas, albo nawet oboje będziemy chcieli odejść...Ale jestem też przekonany o tym, że mogę sprawić, że będziesz szczęśliwa.Wiem, że możesz być zaskoczona, ale jestem pewien tego co robię. Pozwól mi zapomnieć i kochaj mnie nadal. Scarlett, czy zostaniesz moją żoną?
-Oh Marco-po jej policzkach zaczęły płynąć łzy.
-To znaczy tak?
-TAK!-zaśmiała się i rzuciła mi się na szyję.-Kocham Cię i obiecuję, że będziesz przy mnie szczęśliwy.
-Postaram się być najlepszym narzeczonym a potem mężem... Może z czasem pokocham Cię tak, jak ty mnie.
-Ważne, żebyś zawsze był.
-Będę-uśmiechnąłem się i pocałowałem ją w czoło.
-Marco, mogę dodać zdjęcie na instagrama?
-Jasne, niech ludzie wiedzą co się święci-zaśmiałem się.
Scarlett zrobiła i dodała zdjęcie z opisem "Wedding? ♥ #fiance #love"
-Może być?-zapytała z uśmiechem. W sumie to cały czas się uśmiechała, nigdy nie widziałem jej takiej szczęśliwej.
-Oczywiście-pocałowałem ją.- Wprowadź się do mnie.
-Jejku Marco, to chyba najlepszy dzień w moim życiu-zaśmiała się- Oczywiście, że się wprowadzę.
_____________________________________________________________________________
kocham Was♥
Spadam się chować hahah xd
Mam nadzieję, że się pofoba :D
* - Justin Bieber "Let me love you"
jak ja ciebie nienawidzę z całego serduszka no nie, porypało Cię chyba z tymi zaręczynami i jeszcze to zdjęcie jezu
OdpowiedzUsuńpacnij się w czoło no nie! Czemu on na to pozwolił jezus Mario spadaj na drzewo no
usfuidgudfgudogsdf
nie lubie cie
Jeeeejku ;/Kurcze słabo, że mnie nienawidzisz ;c Ale ja i tak Cię kocham ♥
UsuńBuziaaki :*
Za te durnoty w wykonaniu Marco to chyba powinnam Cię udusić!! >.< No jak on mógł...tak...Scarlett?
OdpowiedzUsuńCzekam na next i mam nadzieję, że nam to wynagrodzisz ;*
Haha oh Kochana 😊 oczywiście, że wynagrodze ❤
UsuńPodoba się.
OdpowiedzUsuńI to bardzo, bardzo.
Czekam na następny.
Buziaczki. ;*
Dzięki słońce ❤😊 jako jedyna chuba nie chcesz mi nic innego robić hahah 😂
UsuńJEEEEEST! teraz chyba nie będzie miała wyboru i zostanie z Mario <3 (po cichu na to liczę)
OdpowiedzUsuńJejku ❤❤ hahah kocham
UsuńBłagam Cię powiedz, że Marco gdzieś uderzył się w głowę, że te całe zaręczyny to jakiś sen, cokolwiek... !
OdpowiedzUsuńJas niech słucha Flor, bo dziewczyna dobrze mówi i niech natychmiast biegnie zrywać pierścionek z palca Scarlett !
Proszę ! <3
Z wielką niecierpliwością czekam na następny ! *.*
Pozdrawiam !
*** Z prywaty, zapraszam do siebie na jedynkę ! :D
http://dejame-amar-al-solitario.blogspot.com/2016/11/capitulo-uno.html ***
Większość z Was widzę jest z Marco i Jasmin xD haha ohoh kochane moje ❤
UsuńZobaczymy jak to będzie 😊 kocham,pozdrawiam i wpadne do Ciebie kochana ❤