poniedziałek, 27 czerwca 2016

6♥

"I know that you hate it
And I hate it 
Just as much as you
But if you can brave it, 
I can brave it
Brave it all for you"


Budząc się koło Marco zrozumiałam kilka istotnych faktów. Więc,  tak wiem, że zdania nie zaczyna się od słowa więc, jednak to nie istotne. Odbiegłam od tematu.. 
Budząc się koło blondyna dostrzegłam go w zupełnie innym świetle. Nie patrzyłam na niego już jak tylko na przyjaciela, którego znam od dziecka i który był przy mnie zawsze.  Patrzyłam na niego jak na faceta, który nie ukrywam do tych brzydkich nie należy.  Jego mięśnie, rysy twarzy, lekki zarost i zazwyczaj idealnie ułożone a teraz będące w totalnym nieładzie włosy.. to wszystko było takie dziwnie. Czułam się jakbym dopiero obudziła się z jakiegoś snu i zauważyła,  że Reus mnie kręci. 
Mogłabym mu przyglądać się tak godzinami, ale życie to nie bajka. Musiałam go obudzić bo by się spóźnił na trening, a ja byłam umówiona z Robinem na kawę i zakupy. 
Trochę bałam się konfrontacji ze śpiącym obok piłkarzem. Wręcz byłam przerażona tym, że może mi powiedzieć, że to był błąd, nie powinno się to zdarzyć,  żebyśmy zapomnieli. Ale ja nie chcę zapominać. Od bardzo dawna czuje się bezpiecznie i tak inaczej .. kiedyś czułam się tylko tak przy Goetze. 
-Marco, Marco wstawaj -potrząsnęłam jego nagim ramieniem. 
-Jas, błagam daj mi spać -mruknął
-Idioto,  spóźnić się na trening chcesz?-dopiero otworzył oczy.
-Dzisiaj piątek tak?-uśmiechnął się leniwie 
-Wczoraj był piątek, dzisiaj sobota - uśmiechnęłam się na widok przerażonej miny Marco.
-Kurwa-wyskoczyl z łóżka,nie powiem miałam niezłe widoki- Jak wrócę to może wyskoczymy gdzieś? 
-Nie mogę,  tydzień temu umówiłam się z Robinem na kawę i zakupy- wstałam z łóżka tak jak mnie Bóg stworzył. Marco uważnie mnie obserwował ( sam nadal był nago)
-Tt..to może ekhm- patrzył jak do niego podchodzę - Kolacja we dwoje ?
-Taka niby randka?- uniosłam brew do góry. Stałam już naprzeciwko niego. 
-Zdecydowanie randka -uśmiechnął się i poszedł do łazienki.


~♥♥♥~

Stałam przed sklepem z ubrankami i zabawkami dla dzieci. Zastanawiałam się czy czasem nie wejść tam i nie kupić jakiegoś prezentu dla synka Romana i Lisy, którzy zaprosili mnie i Marco na sobotnią kolację u nich. Uznałam, że wstąpię do sklepu, bo tak czy siak do przyjścia Robina miałam ponad godzinę. 
Przemierzałam zakątki sklepu pełna skupienia. Nie wiedziałam za bardzo co kupić małemu. Wahałam się miedzy uroczymi śpioszkami a cudowną pozytywką. Ja jak to ja, po chwili zdecydowałam, że zakupię obie rzeczy. Już zmierzałam do kasy, kiedy wpadłam na kogoś, kogo naprawdę nie spodziewałam się dzisiaj zobaczyć.

-Przepraszam-powiedziałam patrząc na matkę mojego byłego narzeczonego.
-Jasmin, kochanie. Jak miło Cię widzieć-powiedziała z promiennym uśmiechem czym doprowadziła mnie do lekkiego szoku.
-Panią również-powiedziałam będąc nie do końca pewną swoich słów.
-Co Ty tu robisz?- zapytała patrząc na śpioszki trzymane w moich rękach.
-Ahh chciałam kupić coś synowi znajomych-uśmiechnęłam się.
-Rozumiem-pokiwała głową- Może napijesz się ze mną kawy?
-Chętnie- jej oczy były proszące niemal jak u szczeniaka, Mario ma to zdecydowanie po niej.

Siedziałyśmy w ulubionej kawiarni Pani Goetze i rozmawiałyśmy niemal o wszystkim. Nie chciałam poruszać tematu jej syna, jego dziewczyny czy ich przyszłego dziecka. Nie miałam na to najmniejszej ochoty. Ale jak doskonale wiecie los nie odpuścił mi i tym razem.
-Jasminko, słońce.. Bardzo żałuję, że nie zostałaś moją synową. Ta cała Ann-Kathrin niby dobra dziewczyna, ale to jednak nie to. Widzę, że nie patrzy na mojego syna tak jak Ty kiedyś. Wasza miłość była naprawdę wyjątkowa. Mario popełnij ogromny błąd. Nadal go żałuje, wiem o tym.
-Nie ukrywam, że to dla mnie nadal bolesny temat. Nie lubię wracać do przeszłości. Mario jest szczęśliwy z Ann, będą mieć dziecko i mi również zaczęło się wreszcie coś układać-uśmiechnęłam się delikatnie.
-Kochanie naprawdę cieszę się, że jesteś chociaż trochę szczęśliwa. Ale muszę wiedzieć czy kochasz mojego syna..
Właśnie. Hej? Czy ja nadal kocham Mario Goetze, tego dupka, który zostawił mnie przed ołtarzem, który tyle razy działał mi na nerwy i doprowadzał do płaczu, który jednak mimo wszystko był i we wszystkim mnie wspierał. Tak, zdecydowanie go kocham, nigdy nie przestałam i nigdy nie przestanę. To taka miłość, gdzie dwoje ludzi się rozstaje ma kogoś innego, jednak nadal się kochają.
-Nigdy nie przestałam-odpowiedziałam zgodnie z prawdą spuszczając wzrok na dłonie. Nie czułam się najlepiej. No bo halo! Jeszcze wczoraj przespałam się z MARCO, umówiłam się z MARCO na randkę, a teraz mówię matce mojego niedoszłego męża, że nadal go kocham i nigdy nie przestała. Zdecydowanie mam ze sobą jakiś problem, muszę iść do jakiegoś specjalisty, może on mi pomoże...
-Wiedziałam. On też Cię kocha, naprawdę. Bardziej niż Ann, bardziej niż to dziecko, które swoją drogą nie wiadomo czy jest jego.-westchnęła.
-Jak to?-spojrzałam na przygnębioną kobietę.
-Coś mi w tym wszystkim nie pasuje. Według mnie ona go zdradziła na sesji w Berlinie i teraz chce wrobić go w to dziecko. Ona tylko wygląda na taką niewinną i milutką. Wiem, że jest inna.
-Nie wiem co mam powiedzieć-podrapałam się po głowie. Moje oczy mimowolnie spostrzegły postać idącą w naszym kierunku. 
CHOLERA JASNA, KOCHAM MOJE SZCZĘŚCIE! Tak, czujcie ten sarkazm. W naszą stronę zmierzał nikt inny jak MARIO. MARIO jarzycie to? Czemu on nie jest na tym głupim treningu?! Piłkarz wyglądał na nieco zmieszanego i zdziwionego na mój widok.

-Hej Jasmin, mamo-ucałował matkę w policzek a mi posłał jedno z tych swoich spojrzeń.
-Umm..Hej-wychrypiałam- Nie jesteś na treningu?
-Nie, dzisiaj nie mogłem jechać-przyglądał mi się uważnie, jakbym była jakimś eksponatem w muzeum.
-Huh, muszę uciekać. Dziękuję pani za kawę, miło było panią zobaczyć.-uśmiechnęłam się do kobiety a ta zamknęła mnie w szczelnym uścisku.
-Pa słoneczko, odezwij się do mnie czasem. Brakowało mi rozmów z Tobą-uśmiechnęła się a jej oczy zaszły lekką mgiełką z łez.
-Do widzenia, cześć Mario-zabrałam swoje rzeczy i nie czekając na odpowiedź żadnego z nich wystrzeliłam z kawiarni jak z procy. 
Jak opowiem Robinowi o wszystkim to padnie. Dla mnie to za dużo wrażeń jak na dwa dni. Zdecydowanie za dużo.








_______________________________________________________________

Hej, cześć, czołem ! ♥  
Mamy szósteczkę i wreszcie, tak długo wyczekiwane WAKACJE ♥
Moja wena wróciła i niech zostanie ze mną jak najdłużej bo chcę Was moje drogie trochę uszczęśliwić ♥
Jeśli znajdziecie jakieś błędy to wybaczcie, ale już nie widzę na oczy po całodniowym lataniu po sklepach xD
Wielkie uściski i buziole ♥
Kocham Was ♥
Wasza Juliet ♥ 


*- Kygo "Ragin" (ft.Kodaline)

poniedziałek, 6 czerwca 2016

5 ♥

"Pick up the pen, put it on the paper
Write on my skin, bring me to life
Can't start again, there ain't no eraser
All of my flaws, you got them so right" *


Dwa tygodnie w Alesund minęły nam w mgnieniu oka. Nawet się nie obejrzeliśmy a byliśmy w Dortmundzie, w domu Marco i rozpakowywaliśmy nasze rzeczy. Między mną a blondynem nigdy nie było tak dobrze. 

Stałam w kuchni i robiłam obiad. Naszła mnie ochota na makaron z warzywami i kurczakiem, więc zawładnęłam kuchnią Reusa.
-Mmm.. Co tam pichcisz, że tak bosko pachnie?-zapytał wchodząc do kuchni.
-Makaron z kurczakiem i warzywami-uśmiechnęłam się do niego.
-Może..wiesz..tak sobie myślałem- podrapał się po głowie- pójdziemy do kina?
-Do kina?-zaśmiałam się.
-Taaak? Bo wiesz, dawno nie byliśmy.. 
-Dobrze, tylko już nic nie mów i nakryj do stołu-pokręciłam rozbawiona głową.
-Tak jest!-zasalutował i odszedł.

Zajadaliśmy się obiadem, piliśmy sok pomarańczowy i słuchaliśmy muzyki, która leciała z głośników. Rozmawialiśmy tak jak zwykle, czyli o wszystkim i o niczym. Temat Mario od ostatniej imprezy poruszyliśmy tylko raz i więcej nie mamy zamiaru. Reus uznał, że lepiej będzie jeśli porozmawiam z Mario jak będę gotowa i wszystko sobie na spokojnie wyjaśnimy. Oczywiście nie byłabym sobą gdybym na niego nie nakrzyczała za ten "genialny" pomysł. Wtedy, pierwszy raz od bardzo dawna pokłóciłam się na poważnie z Marco. Byłam dla niego taka okropna, po tym wszystkim co dla mnie zrobił i robi ja na niego nawrzeszczałam, zwyzywałam  i wylałam na niego wodę. Po tej awanturze wybiegłam i nie wracałam przez kilka godzin. Kiedy tylko wróciłam to Marco zaczął na mnie krzyczeć, jaka to jestem nieodpowiedzialna, że zachowuję się jak egoistka, że nie widzę tego jak on się o mnie troszczy.. Najgorsze, że miał cholerną rację! Przez kilka ostatnich tygodni robiłam z siebie najbardziej pokrzywdzoną, zachowywałam się jak egoistka i nie zwracałam uwagi na innych. Dwa dni się do siebie nie odzywaliśmy, co było naprawdę okropne. Ja pierwsza się odezwałam, popłakałam się i przeprosiłam. Od tamtej pory jest naprawdę dobrze. Jeśli głębiej się nad tym zastanowić to nigdy nie było tak dobrze.

Ann jest już w czwartym miesiącu ciąży. W gazetach jest pełno zdjęć jej i Mario, kiedy są na zakupach, na spacerze czy w jakiejś restauracji. Widać, że piłkarz cieszy się z tego, że będzie ojcem. Zawsze chciał mieć czwórkę dzieci, psa i wielki dom. Chociaż, to raczej było takie nasze, wspólne marzenie. Nie wiem jak jest teraz, czy nadal tak o tym myśli, czy może z Ann-Kathrin ma inne marzenia i plany na przyszłość.

-To co Gwiazdko? Idziemy do tego kina?-oderwałam wzrok od swojego telefonu, gdzie pisałam właśnie ze Stellą i Jenny.
-Jasne-uśmiechnęłam się- Tylko muszę się ogarnąć, poczekasz?
-Pewnie-pocałował mnie w czubek głowy- Też idę się ogarnąć.

Pół godziny później oboje byliśmy gotowi. 
-Marcooo, proszę daj mi prowadzić-uśmiechnęłam się słodko.
-Ugh..Dobra tylko bierz volkswagena, i nie zabij nas- pokręcił głową, jakby sam nie wierzył w to co mówi.
-Aaa-pisnęłam i rzuciłam się mu na szyję- Dziękuje.
Jechaliśmy już jakiś czas, kiedy Marco postanowił zrobić mi zdjęcie. Oczywiście dodał je na instagrama z następującym opisem " Uwaga, z drogi! @justjasmin za kierownicą #jachcezyc #driver #help #jedziemydokina #jest #moc 💞😨💪💀🚘🎥🙊🙈"

Nawet teraz zastanawiam się jak to się stało, że wylądowaliśmy na komedii romantycznej.. W sumie to nie byłoby takie dziwne gdybyśmy po powrocie z kina i kolacji na mieście nie wylądowali na kanapie i nie zaczęli się całować.. Dobra to jakoś bym wytłumaczyła, albo i nie? Ale to co było później? Kompletnie nie mam pojęcia, ale przysięgam, że nie żałuję!

-Marco-oderwałam się od jego miękkich ust.
-Tak Gwiazdko?-spojrzał mi w oczy.
-Co my robimy?-zapytałam pozbywając się jego koszulki.
-Będziemy się kochać-odpowiedział z tym swoim firmowym uśmieszkiem.



_____________________________________________________________________________

Ekhm, ekhm.. 
Ładna pogoda :D XD
Nie wiem co mam tutaj Wam napisać xD
Zadecydowałam, że rozdziały nie będą długie, ale będą się częściej pojawiać :D
Zaskoczone tak szybkim obrotem akcji?
Tak? Ja też xDD
Ale spokojnie, obiecuję, że ja jeszcze namieszam i nie będzie tak cukierkowo jakbyście chciały eheheh :D
Kocham Was mocno, ściskam, buziaaki :*
* - Fifth Harmony- "Write on me" ♥


niedziela, 5 czerwca 2016

4 ♥

"Cause if I want you, and I want you, babe
Ain't going backwards, won't ask for space
Cause space is just a word made up by someone who's afraid to get too..."*








Zbliżając się do dziewczyny wiedziałam, że tego wieczoru coś pójdzie nie tak i zepsuje mój dobry humor. Miałam jednak małą, głupią nadzieję, że wszystko będzie dobrze i będę się świetnie bawić.
-Aaa!! Jasmin!- krzyknęła Jenny, czym doprowadziła do tego, że ludzie stojący najbliżej nas  zwrócili na nas uwagę
-Hej Jen, tęskniłam-uśmiechnęłam się przytulając blondynkę.
-Ja też skarbie, Twój jeden telefon w tygodniu zupełnie mi nie wystarczał- mruknęła.
-Wiem, przepraszam, obiecuję, że nadrobimy ten czas.
-No ja myślę! A teraz chodź, poznasz nową dziewczynę Erika ma na imię Stella i kilka innych osób.

Stałam razem z Tugbą, Jenny, Cathy i kilkoma innymi dziewczynami.Rozmawiałyśmy o tym, jak żyło mi się w Norwegii, co takiego tam robiłam i jak przeżyłam rozstanie z Mario. Dziewczyny nadal nie mogły zrozumieć, jak piłkarz mógł tak postąpić. Szczerze, sama nie wiedziałam.

-Dobra dziewczyny, nie wiem jak wy, ale ja mam ochotę się napić- przerwałam opowieść Stelli.
-Dobra, my się nigdzie nie ruszamy.

Idąc do stolika na którym stał alkohol oczywiście musiałam wpaść na nikogo innego jak Goetze i jego dziewczynę.
-Hej Jasmin, miło Cię widzieć- Ann uśmiechnęła się do mnie miło, co mnie zirytowało bardziej niż cokolwiek innego.
-Ekhm, taa cześć-mruknęłam- Wybaczcie, ale idę się napić.
-Jasne, miłej zabawy-odpowiedziała nie zmieniając wyrazu twarzy.
-Jas, możemy pogadać? Ann, kochanie porozmawiasz może z dziewczynami?
-Pewnie miśku-pocałowała go w policzek i odeszła.

Staliśmy naprzeciwko siebie i nic nie mówiliśmy. Ja nie chciałam rozmawiać, tylko on, więc czekałam, aż zacznie mówić. Jego oczy nadal tak ładnie błyszczały.. Nic się nie zmienił, no może jeszcze bardziej zmężniał i wyprzystojniał.
-Jas, nie wiem od czego zacząć..-przeczesał włosy.
-Może lepiej nie zaczynaj wcale co? Ja już sobie to jakoś poukładałam, przyzwyczaiłam się do myśli, że nie..-głos mi się załamał- że mnie nie kochałeś tak bardzo, że mnie zostawiłeś, że mnie ośmieszyłeś i tak szybko znalazłeś sobie pocieszenie.. Bo przecież mała, niewinna Jasmin nie ma uczuć. Jest z kamienia, prawda Mario?- poczułam pierwsze łzy spływające po moich policzkach.
-Ko..Jasmin, nie mów tak-brzmiał tak żałośnie, że gdyby nie to wszystko to bym go przytuliła.
-NIe mów tak?! Jak mam inaczej mówić do cholery?!-krzyknęłam.
Mój wysoki ton głosu przyciągnął do nas spojrzenia Marco, Marcela i Robina, którzy stali kilka metrów dalej.
-Uspokój się i daj mi to wszystko wyjaśnić..-chciał mnie dotknąć ale ja odskoczyłam jak oparzona.
-Nie dotykaj mnie! Odejdź.
-Jas..
-Odejdź Mario, słyszysz!-spojrzał się na mnie smutnym wzrokiem i westchnął.
-Nigdy nie mów, że Cię nie kochałem, byłaś moim światem, moim jutrem.. ale to wszystko stało się za szybko, nie wiem czemu tak postąpiłem. Wiem, że nie mam nic na swoje usprawiedliwienie, ale naprawdę kochałem, kocham i będę Cię kochać.
-Nie, to za dużo..-pokręciłam głową i odwróciłam się. Przy okazji wpadłam na chłopaków, którzy patrzyli na mnie współczująco.
-Ile słyszeliście?- zapytałam nie przestając płakać.
-Wszystko..Chodź- Marco złapał mnie za rękę i poprowadził na górę.

Leżałam na swoim łóżku przebrana w starą koszulkę Robina i swoje spodnie dresowe. Mój makijaż dawno zniknął razem z potokiem łez, natomiast fryzura bardziej przypominała gniazdo dla ptaków. Marco leżał razem ze mną i głaskał mnie uspokajająco po plecach.
-Nie płacz już. Piękne dziewczyny nie mogą płakać.
-Ale to tak bardzo boli.. Marco, ja już myślałam, że wszystko będzie dobrze, kiedy tu wrócę, że już sobie poradzę.. ale nie. Ja chyba muszę wrócić do Norwegii, albo nie wiem.
-Nie możesz mnie zostawić Jas, obiecałaś, że już mnie nie zostawisz- w jego głosie było słychać strach i desperację.
-Marco-odwróciłam się twarzą do niego- Nie zostawię Cię nigdy, pamiętaj.. Ja tylko chcę wyjechać i odpocząć.
-Dobrze, ale jadę z Tobą. 
- A co z treningami?
-Porozmawiam z trenerem, wezmę dwa tygodnie chorobowego.. 
-Dziękuje Marco-uśmiechnęłam się lekko.
-Za co dziękujesz Gwiazdko?
-Za to, że jesteś-odpowiedziałam kładąc dłoń na jego policzku.
-I zawszę będę-uśmiechnął się.




______________________________________________________________________


Wiem, wiem..krótki.
Jednak na swoje usprawiedliwienie mam to, że gdybym napisała więcej to nie było by już takie hmm.. ze smakiem? Tak, to odpowiednie określenie :D
Jak się czujecie z tym, że zostało tylko 20 dni do WAKACJI?!
CO TO OZNACZA?!
WIĘCEJ ROZDZIAŁÓW ♥
Kocham Was ♥ Buuuuuziole :*

*- Nick Jonas - Close ft. Tove Lo