poniedziałek, 22 maja 2017

24♥

"She's an angel 
Only angel
She's an angel
My only angel" *

~Jasmin~



Moi rodzice na wieść o tym, że będą mieli wnuka oszaleli. Szczególnie mój tata, który chodził dumny jak paw i wszystkim w okół chwalił się, że gdy mały Will podrośnie ten nauczy go łowić ryby i będzie go cały czas rozpieszczać. Z moją mamą było podobnie, tylko ona wpadła w zakupowy szał i przez internet zaczęła zamawiać wszystkie meble (łaskawie się ze mną skonsultowała), ubranka, pieluszki, butelki i inne akcesoria. Na całe szczęście wybór wózka, nosidełka i spacerówki pozostawiła mi. No i tu też trochę nie mogłam się wykazać bo pewnego dnia, kiedy miałam iść na mały spacer z Florą przed moimi drzwiami stał MARIO. Byłam w lekkim szoku, nie spodziewałam się go tutaj. Nie rozmawialiśmy odkąd odkryłam jego zdradę.

-Co ty tu robisz?-zapytałam sucho i odruchowo położyłam dłoń na brzuchu.
-Jasmin, chciałem porozmawiać o naszym dziecku- spojrzałam na jego zmęczoną twarz, w jego oczach widziałam poczucie winy i skruchę.
-Dobrze- nie byłam bez serca, wiedziałam o tym, że Mario marzył o dziecku. Nawet jeśli dla mnie to oznaczało bolesne wspomnienia mały Will powinien wiedzieć kto jest jego ojcem, powinien mieć z nim kontakt.
-Naprawdę?-był w lekkim szoku.
-Tak Mario, chyba nie myślałeś, że pozwolę aby nasz syn nie wiedział o Tobie- otworzyłam szerzej drzwi dając mu znak, żeby wszedł do środka.
-A więc to chłopiec?- uśmiechnął się promiennie i usiadł przy kuchennej wyspie.
-Tak. William Sebastian- nalałam nam po szklance wody.
-Ładnie-spojrzał mi w oczy- Zawsze mówiłaś, że nazwiesz tak syna.
Nic nie odpowiedziałam tylko pokiwałam głową i spojrzałam na spadające w ogrodzie liście.
-Będę płacił alimenty, chciałbym też co weekend lub dwa zabierać go do siebie. Nie wiedziałem, czy to chłopczyk, czy dziewczyna ale zamówiłem wózek- przysunął mi telefon gdzie było zdjęcie.
-Łady - uśmiechnęłam się słabo- Nie musiałeś.
-Musiałem. Otworzyłem też konto oszczędnościowe, będę tam wpłacać co miesiąc pewną sumę.
-Wszystko już przemyślałeś?-zapytałam trochę wrednie, co przygasiło optymizm piłkarza.
-Jasmin, ja tylko chcę, żeby mój syn miał jak najlepiej.
-I będzie, nie musisz się o to martwić. Wracaj do swojej dziewczyny, ja muszę wyjść bo się spóźnię- odepchnęłam się od blatu, o który się opierałam i ruszyłam w kierunku wyjścia.
-Jas, naprawdę Cię...
-Skończ Mario- powiedziałam ostro- Już nic nie mów. 

Chłopak tylko smutno skinął głową i wsiadł do swojego samochodu.
Odetchnęłam z ulgą. Może na zewnątrz wyglądałam na opanowaną, za to w środku ogarniał mnie chaos. W tamtej chwili z całego serca nienawidziłam Alexy i Mario, ich romansu, tego jak przez nich cierpiałam i jak bardzo miałam dość wszystkiego. 
Wzięłam głęboki oddech i zadzwoniłam do Flory. Powiedziałam, że będę czekać w parku niedaleko mojego domu.Usiadłam tam na jednej z ławek w słońcu i czekałam na przyjaciółkę. Dawno się nie widziałyśmy, obie byłyśmy zapracowane. Flora również jakiś czas temu wybrała się z Robinem do swoich rodziców, do Włoch. Tak, robiło się u nich bardzo poważnie. Z tego co wiem od Robina, rodzice chłopaka pokochali jego dziewczynę a rodzice Flo równie mocno polubili Kaula. Cieszyłam się ich szczęściem, również Marcel nie próżnował i poznał pewną dziewczynę, której nikt z naszej paczki nie miał okazji poznać. Jednak z rozmów z przyjacielem wywnioskowałam, że musi  być naprawdę wyjątkowa. Opowiadał o niej z takim zapałem i błyskiem w oczach, jak o żadnej innej. Marco śmiał się, że wpadł po uszy, za co zawsze ode mnie dostawał. Co do blondyna to ostatnio byliśmy nad morzem. Pocałował mnie wtedy, oczywiście nie protestowałam, bo to jak całował Reus było cudowne. Nie wiedziałam co o tym wszystkim myśleć. Marco był w moim życiu od zawsze, codziennie mnie wspierał, był obok. Poprawiał mi humor, wiedział co mnie uszczęśliwia, troszczył się o mnie. Patrzył na mnie takim wzrokiem jak na nikogo innego. 

-Hej Jas, okradną Cię a ty nie zauważysz- do moich uszu dotarł wesoły, włoski akcent.
-Flora- uśmiechnęłam się szeroki i uściskałam przyjaciółkę.
-Hej skarbie, jak się czujesz ty i mały Wiluś?
-Wiluś, naprawdę?-roześmiałam się- Ale czujemy się dobrze.
-To dobrze-uśmiechnęła i jakoś tak na mnie dziwnie spojrzała.
-O co chodzi?-zapytałam uważnie na nią patrząc.
-Jasmin, Robin mi się oświadczył a ja się zgodziłam.
-O matko, to cudownie- pisnęłam i rzuciłam się na nią- Nawet nie wiesz jak się cieszę, o boże!
-Ja też- zaczęłyśmy się śmiać.
-Pokaż mi to cudeńko- powiedziałam a dziewczyna pokazała mi piękny pierścionek zdobiący jej palec- Pasuje do Ciebie.
-To samo powiedziała moja mama- Flora promieniała.
-Popatrz, że też Robin nic mi nie powiedział, pewnie bał się, że wygadam Ci.
-Pewnie tak- po raz kolejny wybuchnęłyśmy śmiechem.
-Macie już jakiś termin?
-Tak,pierwszy tydzień grudnia.
-O matko, przecież to niedługo. 
-Wiemy, ale to nie problem. Nie chcemy jakiegoś wielkiego wesela. Wszystko odbędzie się we Włoszech, w moim rodzinnym domu. Wiesz, że jest ogromny. 
-Tak się cieszę Waszym szczęściem- hormony sprawiały, że robiłam się bardzo wrażliwa, więc nawet nie obejrzałam się jak moje łzy zaczęły spływać po moich policzkach.- Cholerne hormony.
Flo zaśmiała się i przytuliła mnie.
-Mam nadzieję, że zostaniesz moją świadkową?
-No oczywiście, że tak. Wiesz, był dzisiaj u mnie Mario.
-Co chciał ten chujek?- wyraz twarzy włoszki zmienił się w mgnieniu oka.
-Porozmawiać o dziecku- zaczęłam jej wszystko opowiadać. W międzyczasie wstałyśmy z ławki i ruszyłyśmy w stronę domu Marco, gdzie mieli na nas czekać chłopcy.
-No to ładnie-powiedziała, kiedy skończyłam mówić- Dobrze, że chce być odpowiedzialny.
-Wiem- westchnęłam i otworzyłam drzwi do domu blondyna.

Po przywitaniu z Marco i Robinem wszyscy usiedliśmy w salonie i zaczęliśmy rozmawiać o zaręczynach Flo i Kaula, powiedziałam też chłopakom o wizycie Mario. Marco nie był zbyt szczęśliwy z odwiedzin mojego byłego chłopaka, co nie uszło uwadze mojej oraz naszych przyjaciół. 
Śmiałam się z Florą z opowiadanej przez Robina historii, gdy dostałam powiadomienie z instagrama. Wyświetliło mi się, że Marco dodał zdjęcie, w którym mnie oznaczył. Było to nasze zdjęcie z ostatniego wypadu nad morze. Jedynym podpisem było słońce i serduszko.
Uśmiechnęłam się pod nosem i spojrzałam na Reusa. Patrzył na mnie zadowolony. Pokręciłam rozbawiona głową i skomentowałam zdjęcie również serduszkiem. 
Jestem pewna, że wywołaliśmy tym niemałą burzę, jednak miałam to gdzieś. Byłam naprawdę szczęśliwa i tylko to się teraz liczyło.

Po wyjściu naszych przyjaciół postanowiłam zostać u Marco i pomóc mu ogarnąć po naszym posiedzeniu. 
Wkładałam filiżanki do zmywarki a Marco sprzątał słodycze ze stołu.
-Marco?-zapytałam wchodząc do salonu.
-Tak, Gwiazdko?-odwrócił się w moją stronę z uśmiechem na ustach.
-Naprawdę cieszę się, że jesteś przy mnie- podeszłam do niego i mocno go przytuliłam, był lekko zaskoczony ale po chwili również mnie objął.
-Zawsze przy Tobie będę, przy Tobie i małym- pogłaskał mnie po brzuchu.
-Czemu?- zadałam chyba najbardziej głupie pytanie na świecie.
Piłkarz chwilę milczał po czym westchnął i spojrzał mi w oczy.
-Ponieważ kurewsko mocno Cię kocham. Zawsze kochałem i będę kochać.
-Marco- dotknęłam jego policzka.
-Cii- oparł czoło o moje a po chwili mnie pocałował.

-Też Cię kocham- szepnęłam, kiedy ponownie staliśmy na przeciwko siebie.
Twarz chłopaka jeszcze bardziej pojaśniała. 
-Nawet nie wiesz jak cieszę się, że to mówisz- pokręcił niedowierzająco głową i przytulił mnie.

To był naprawdę szalony dzień, ale czułam się wspaniale. W jego ramionach, w jego domu, z nim. Byłam naprawdę szczęśliwa i cholera jasna... ja naprawdę kochałam Marco.



_____________________________________________________________________________

Bum bum buuum!
No i jestem :D
Wena mi dzisiaj wróciła.
Dodaję i mam nadzieję, że chociaż trochę tym rozdziałem wynagrodzę Wam poprzedni i moją nieobecność ♥
Kocham Was bardzo, bardzo mocno ♥
No, może nie tak jak Marco kocha Jasmin, no ale wiecie ♥ xD
Buuuuuziole :*
* - Harry Styles "Only Angel"

niedziela, 7 maja 2017

23 ♥

"Take a piece of my heart
Make it all your own
So when we are apart
You'll never be alone..." * 

~Marco~

Od kilku dni mam naprawdę dobry humor. Codziennie budzę się z dawką pozytywnej energii. Dzień w dzień widzę się z Jas. Ona przyjeżdża do mnie, lub ja do niej. Dziewczyna nadal nie może pojąć, że jest w ciąży i za pięć miesięcy na świecie pojawi się mały człowiek. Jasmin nie powiedziała Mario o ciąży, nie zdążyła, gdyż zrobiła to za nią matka chłopaka. Goetze jest jakby w innej rzeczywistości, widać to po nim na treningach. Oprócz odpowiadania na jego "hej" nie odzywam się do niego. To smutne, ponieważ chyba naprawdę go skreśliłem. 
Słyszałem, że pokłócił się z Alexą. Bartra mi o tym powiedział, słyszał jak krzyczeli na siebie w jej gabinecie. Dziewczyna jest wściekła, bo Gwiazdka jest w ciąży z Mario. Według mnie panna Braun boi się, że mój były przyjaciel będzie chciał wrócić do Jas. Nawet gdyby, moja przyjaciółka nie wybaczy mu tego nigdy i nigdy nie będą razem. 

Wchodziłem właśnie z domu i pisałem do Jasmin, czy czasem nie będzie chciała czegoś ze sklepu. Zawsze coś chciała, więc wolałem się upewnić, czy ma ochotę na żelki, nutellę czy masło orzechowe.

-Uważaj jak chodzisz Marco, możesz niechcący wpaść na ciężarną-podniosłem głowę do góry i uśmiechnąłem się na widok Gwiazdki.
-Hej-przytuliłem ją- Co ty tutaj robisz?
-Nie mów, że zapomniałeś-uniosła brew do góry- Dzisiaj mieliśmy iść na wizytę, żeby poznać płeć.
-Ohh, przepraszam. Wyleciało mi z głowy- uśmiechnąłem się przepraszająco.
-Dobra, nie ważne. Wiesz, to czwarty miesiąc a ja zaczynam się czuć jak hipopotam- usiadła na ławkę, która stała obok.
-Co ty mówisz-zaśmiałem się- zobaczysz co będzie w ósmym albo dziewiątym.
-Kocham Cię Marco, wiesz jak mnie pocieszyć-pokręciła głową- Miałam dzisiaj wycieczkę w galerii, musiałam ich oprowadzać. Jedna dziewczyna mnie rozpoznała i zapytała, czy naprawdę nie jestem już z Mario. Trochę się zmieszałam i powiedziałam, że nie i nigdy nie będziemy. Wiesz co odpowiedziała?
-Hmm?-usiadłem obok Jas i objąłem ją ramieniem. Mamy początek września i można już poczuć pierwsze, zimne podmuchy wiatru.
-Że to dobrze, bo od zawsze była uwaga, w #TeamMaco.
-Co?-zaśmiałem się- To jest coś takiego?
-Też nie miałam pojęcia, ale weszłam na insta i nawet nie masz pojęcia, ile tego jest-roześmiała się.
-To może zrobimy jakieś zdjęcie i dodamy, wiesz jak uwielbiam prowokować-puściłem jej oczko.
-Jesteś okropny, doskonale wiesz, że też to kocham.
Pięć minut później zdjęcie z podpisem " ♥ ;'D " było na moim instagramie, dodaliśmy również filmik na instastory, na którym wygłupiamy się.


Godzinę później byliśmy już po wizycie u lekarza, który prowadzi ciążę dziewczyny.
-Cieszysz się?-zapytałem odrywając wzrok od drogi.
-Tak-uśmiechnęła się-Zawsze chciałam mieć syna.
-Jak dasz mu na imię?-również na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
-William Sebastian-uśmiechnęła się smutno.
-Tęsknisz za nim, prawda?-zaparkowałem przed domem państwa Koch.
-Każdego dnia-westchnęła- Teraz mój syn będzie na drugie imię tak jak on. To dla niego.
-Chodźmy, Twoja mama pewnie nie może wytrzymać w tej niewiedzy.
-Pewnie tak.


____________________________________________________________________________


WIEM...
Nie musicie mi nic mówić.
Jestem wściekła sama na siebie.
PRZEPRASZAM WAS ♥
Obiecuję, że następny będzie niedługo i będzie zdecydowanie dłuższy :D
Kocham Was ♥
*- Shawn Mendes Alone